Krzyż i gniew muzułmanów

Papież przybywa do Libanu w najdramatyczniejszym dla bliskowschodnich chrześcijan momencie

Publikacja: 15.09.2012 07:58

Papież Benedykt XVI przyjechał do Libanu w czasie, gdy wielu chrześcijan na Bliskim Wschodzie nie cz

Papież Benedykt XVI przyjechał do Libanu w czasie, gdy wielu chrześcijan na Bliskim Wschodzie nie czuje się bezpiecznie. Na zdjęciu z prezydentem Michelem Sulejmanem, który jest chrześcijaninem

Foto: AFP

Świat muzułmański wrze. Zamieszki i ataki na amerykańskie placówki dyplomatyczne z Libii i Egiptu rozlały się na kolejne kraje. W piątek podczas starć w Tunisie zginęły trzy osoby, 28 zostało rannych. Do protestów doszło w Nigerii, a w Chartumie tłum Sudańczyków zaatakował nie tylko ambasadę USA, ale także placówki Niemiec i Wielkiej Brytanii. Nawet w Indiach atakowano konsulat USA w Madrasie. Tylko w Egipcie Bracia Muzułmańscy odwołali ogólnokrajową akcję protestu, ograniczając się do demonstracji w Kairze.

Wszystko to z powodu kiepskiego filmu wykpiwającego proroka Mahometa. Wydaje się już niemal pewne, że głównym promotorem filmu, człowiekiem, który puścił go w obieg, jest egipski chrześcijanin, Kopt mieszkający w USA, Morris Sadek.

Podczas protestów obok haseł antyamerykańskich i antyzachodnich pojawiają się więc i antychrześcijańskie. W tej atmosferze na Bliski Wschód przybył Benedykt XVI. Wielu miejscowych chrześcijan z lękiem myśli o przyszłości. I modli się, by pielgrzymka papieża, któremu wielu muzułmanów nie może wybaczyć ich zdaniem obraźliwego dla islamu wykładu w Ratyzbonie w 2006 roku, przebiegła bez problemów.

– Te okoliczności czynią wizytę papieża jeszcze ważniejszą. Decyzja o przyjeździe jest bardzo odważna. Kościół musi jednak pokazywać, że działa, że jest, właśnie w sytuacji zagrożenia. Ojciec Święty przyjechał w momencie, gdy wielu chrześcijan nie czuje się bezpiecznie i wielu zastanawia się nad ucieczką z Bliskiego Wschodu – mówi „Rz" Nadżi al Churi, maronita, szef federacji absolwentów szkół katolickich Jest dumny, bo znalazł się w nielicznym gronie wiernych, którym podczas niedzielnej mszy papież Benedykt XVI osobiście udzieli komunii świętej.

Uciekają przede wszystkim chrześcijanie z Syrii (gdzie stanowili do niedawna ponad 10 procent ludności), a znaczna część uciekła już z Iraku.

Maronici to katolicy obrządku wschodniego, ich Kościół jest najliczniejszy z Kościołów chrześcijańskich w Libanie i politycznie najbardziej wpływowy, bo zgodnie z ustalonym religijnie podziałem najważniejszych stanowisk prezydentem kraju jest zawsze maronita. Liban jest nietypowym krajem arabskim, bo chrześcijanie są tu nadal liczni, choć już nie stanowią większości jak jeszcze pół wieku temu (jest ich 40 proc. w czteromilionowym narodzie). Reszta to muzułmanie, których przywódcy przychylnie wypowiadali się o wizycie papieża. Nawet lider radykalnego Hezbollahu Hasan Nasrallah uznał, że ma ona wagę historyczną.

– W Libanie podział polityczny nie przebiega wzdłuż granic religijnych. Są dwa wrogie bloki, w każdym są zarówno ugrupowania chrześcijańskie, jak i muzułmańskie – tłumaczy Nadżi al Churi. Oba sojusze różnią się podejściem do wartości zachodnich, amerykańskiej dominacji w świecie i do sąsiedniej Syrii, która do 2005 roku okupowała Liban. Wojna domowa w Syrii przelała się już kilka razy do tego kraju, dochodziło do starć między sunnitami i szyitami.

Władze Libanu wolały dmuchać na zimne. Bezpieczeństwa podczas pielgrzymki pilnuje pięć tysięcy żołnierzy i policjantów, obowiązuje też całkowity zakaz poruszania się cywilów z bronią. Nie dopuszczono tu do zamieszek przed ambasadą amerykańską. Tłum próbował natomiast podpalić restaurację amerykańskiej sieci KFC w Trypolisie na północy Libanu, doszło do starć z policją, jedna osoba zginęła.

Papież z lotniska przejeżdżał w piątek po południu przez niemal jednorodne religijnie dzielnice Bejrutu, najpierw przez szyicką, potem sunnicką i maronicką. Wszędzie były tłumy witających. Jeszcze przed wylądowaniem w Libanie Benedykt XVI pochwalił rewolucje arabskie z zeszłego roku. Wiosna arabska, mówił, to pragnienie, by było więcej demokracji, więcej wolności. I zarazem chęć odnowienia arabskiej tożsamości.

Jako komentarz ostatnich wydarzeń można uznać przestrogę, że pragnienie uzyskania większej wolności może  jednak doprowadzić do nietolerancji wobec innych religii. Z tym że w tym wypadku ostatnimi wydarzeniami nie są protesty wywołane obrażającym islam filmem (ten przez instytucje chrześcijańskie na Bliskim Wschodzie został potępiony), lecz przejęcie władzy po wyborach w krajach, które się pozbyły dyktatorów, przez partie islamistyczne.

Prawdopodobnie zdyskredytować islamistów w oczach Zachodu miał umieszczony w Internecie film o proroku Mahomecie jako lubieżniku, człowieku nierozgarniętym i okrutnym. Ściślej – zdyskredytować nowe władze i radykalnych muzułmanów miała reakcja arabskiej ulicy na ten film. – Autorzy liczyli na to, że w czasie pielgrzymki papieża na Bliski Wschód dojdzie do pogromów chrześcijan – uważa George Yacoub, Syryjczyk, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Na razie, do piątkowego południa, ten plan się całe szczęście nie powiódł. Częściowo natomiast udało się pokazać Zachodowi, że muzułmanie mogą się zachowywać jak barbarzyńcy – dodaje.

Nawet lider Hezbollahu uważa wizytę papieża w Libanie za historyczną

Nawoływania do zemsty na miejscowych chrześcijanach słychać sporadycznie. Koptowie robią wszystko, by odciąć się od jego promotora Morrisa Sadeka. Działająca w USA organizacja Coptic Solidarity oświadczyła, że należy on do wąskiego marginesu koptyjskiej ekstremy i że jego działania są podejrzane, bo służą radykałom muzułmańskim.

W tłumie pod ambasadą amerykańską jeden radykał, jak podawały arabskie media, krzyczał, że muzułmanie zostali zaatakowani przez Obamę i imigrantów koptyjskich. Na kairskim placu Tahrir pojawił się plakat wzywający do zabicia Koptów związanych z filmem.

– Od rodziny i znajomych z Egiptu słyszę, że chrześcijanie się boją, ale nie chcą uciekać, bo to ich kraj – mówi „Rz" Ashraf Benyamin, Kopt, egipski dyrygent mieszkający obecnie w Polsce. – Poza tym, jak sobie żartują, dlaczego mieliby uciekać, skoro stuprocentowy wyznawca islamu, prezydent Mursi wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego, też tego nie robi. A przecież jego dwóch synów to obywatele Ameryki, kraju, w którym powstał ten film.

Ashraf Benyamin uważa, że antychrześcijańskie protesty niezależnie od tego, czy wywołane karykaturami Mahometa czy antyislamskim filmem, nie są bardziej przerażające od tego, co Koptowie znają od dawna, czyli ataków terrorystycznych na ich świątynie. –  Trudno sobie wyobrazić coś gorszego niż wysadzanie bomb w kościele, w którym modlą się chrześcijanie.

j.haszczynski@rp.pl

Świat muzułmański wrze. Zamieszki i ataki na amerykańskie placówki dyplomatyczne z Libii i Egiptu rozlały się na kolejne kraje. W piątek podczas starć w Tunisie zginęły trzy osoby, 28 zostało rannych. Do protestów doszło w Nigerii, a w Chartumie tłum Sudańczyków zaatakował nie tylko ambasadę USA, ale także placówki Niemiec i Wielkiej Brytanii. Nawet w Indiach atakowano konsulat USA w Madrasie. Tylko w Egipcie Bracia Muzułmańscy odwołali ogólnokrajową akcję protestu, ograniczając się do demonstracji w Kairze.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019