„Rezultaty wyborów są jasne i zrozumiałe. Mam nadzieję, że wszyscy wyciągnęli z nich właściwe wnioski" – oświadczył prezydent Václav Klaus po potwierdzeniu przez Państwową Komisję Wyborczą wyników piątkowo-sobotnich wyborów regionalnych i przeprowadzanych równolegle wyborów uzupełniających do Senatu (w ich trakcie wybierana jest jedna trzecia izby wyższej).
Uwaga prezydenta adresowana była głównie do rządzącej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), ugrupowania, z którego się sam wywodzi, wybory zakończyły się bowiem bolesną klęską prawicy. Spośród 12 czeskich krajów (województw) ODS zwyciężyła tylko w jednym (Pilzno). Jednak nawet tam sukces odniósł Jiři Pospišil, były minister sprawiedliwości, który należy do wewnętrznej opozycji partyjnej skonfliktowanej z premierem Petrem Nečasem.
W dziewięciu województwach zwycięstwo w wyborach samorządowych odniosła Czeska Partia Socjaldemokratyczna (ČSSD). Zaskakująco dobrze wypadli też komuniści (KCSM), którzy zwyciężyli w dwóch województwach.
O składzie Senatu zadecyduje dopiero druga tura wyborów uzupełniających, jednak już rezultaty pierwszej tury nie pozostawiają prawicy złudzeń: do drugiej tury przeszło 23 kandydatów ČSSD, 12 komunistów i tylko dziesięciu przedstawicieli ODS. Jeśli potwierdzą się sondaże, lewica uzyska większość w Senacie i będzie mogła blokować niepopularne ustawy (głównie te dotyczące cięć budżetowych).
Premier zdaje sobie z tego sprawę, dlatego zapowiedział, że jeśli jego rząd nie będzie w stanie kontynuować reform, to „nie ma sensu, by sztucznie utrzymywać przy życiu koalicję". Nečas uważa, że wyborcy okazali niezadowolenie z powodu bolesnych cięć wpływających na poziom życia. W dużym stopniu na utratę popularności prawicy wpłynęły jednak także wewnętrzne kłótnie, a zwłaszcza rebelia w szeregach ODS i skandale korupcyjne (ofiarą ostatniego z nich padł minister pracy Jaromir Drábek z koalicyjnej partii TOP 09, który podał się do dymisji po ujawnieniu afery łapówkarskiej swojego zastępcy).