Aleksiej Nawalny w niedawnych wyborach do opozycyjnej Rady Koordynacyjnej otrzymał największą liczbę głosów. Wraz z innymi jej członkami będzie decydował o strategii opozycji i akcjach protestu. Obecnie jednak musi stawiać czoło śledczym, którzy twierdzą, że nielegalnie posługuje się statusem adwokata.

Jak pisała gazeta „Izwestia", śledczy dowodzą, że  Nawalny nie odbył wymaganego stażu adwokackiego. Mówią też, że miał problemy z rejestracją, a podany adres w obwodzie kirowskim, gdzie miał być zarejestrowany w adwokaturze, nie istnieje.

Po utracie statusu adwokata Nawalny będzie mógł się ubiegać o niego ponownie, ale za dwa lata. W świetle rosyjskiego prawa, gdyby go posiadał, byłby chroniony przez państwo, a organa śledcze byłyby zobowiązane zapewnić mu bezpieczeństwo. Trudniej byłoby go też pociągnąć do odpowiedzialności.

Bloger i orędownik walki z korupcją może trafić za kratki. Śledczy twierdzą, że kierował grupą przestępczą, która w 2009 r. w obwodzie kirowskim miała przywłaszczyć 16 milionów rubli za sprzedaż drewna. Obrońcy Nawalnego mówią, że pozbawić statusu adwokata może go izba adwokacka, a nie śledczy.