Wielkie serce kontra gruby portfel

Właściciele klubów w większości popierają Mitta Romneya, zawodnicy wolą raczej Baracka Obamę

Aktualizacja: 06.11.2012 23:19 Publikacja: 06.11.2012 19:17

Mark Cuban (pierwszy z prawej) to jeden z nielicznych właścicieli klubów, którzy wsparli Baracka Oba

Mark Cuban (pierwszy z prawej) to jeden z nielicznych właścicieli klubów, którzy wsparli Baracka Obamę. W zeszłym roku, po zdobyciu mistrzostwa NBA, wręczył mu koszulkę Dallas Mavericks

Foto: AP/Haraz N. Ghanbari

Jedni na kontach mają miliony, a drudzy miliardy. Niby wszyscy powinni wspierać kandydata republikanów, ale jedności nie ma, a podział jest czytelny: właściciele klubów to stronnicy Romneya, zawodnicy (zwłaszcza w NBA) zachęcają do popierania Baracka Obamy. Nie ma się czemu dziwić, w NBA grają w większości Afroamerykanie, często pochodzący z biednych dzielnic.

Podział widać na listach donatorów obu kandydatów. Jeśli przy czyimś nazwisku jest dopisek „właściciel", to można założyć, że pieniądze przelał na konto Mitta Romneya. A nawet, jeśli sam nie mógł dać więcej, bo prawo na to nie pozwala, to przecież wpłacać mogą również dzieci.

Płatna kolacja

Tak zrobiła rodzina DeVos, do której należy Orlando Magic i firma Amway. Na liście wpłat są: Richard (ojciec, członek Partii Republikańskiej) oraz synowie Dick, Dan i Doug – każdy przelał po pięć tysięcy dolarów.

Na ten sam cel pieniądze przeznaczyli m.in. Clay Bennett (Oklahoma City Thunder), Tom Benson (New Orleans Hornets), Michael Gearon (Atlanta Hawks) czy Robert Sarver (Phoenix Suns). Z jedności biznesu wyłamali się właściwie tylko Michael Jordan i Robert Johnson z Charlotte Bobcats, Mark Cuban (Dallas Mavericks) oraz Johnny Buss, syn właściciela Los Angeles Lakers. Dwaj pierwsi to Afroamerykanie. Jordan wspierał Obamę już w poprzedniej kampanii i teraz zdania nie zmienił.

Ciekawie jest w drużynie mistrzów Miami Heat, gdzie prezydent Pat Riley popiera Romneya, a wcześniej przyznał, że głosował na George'a W. Busha. Natomiast wiceprezydent Alonzo Mourning nie tylko wpłacił pieniądze, ale też wystąpił w klipie promującym Obamę.

Jeszcze dalej poszedł Vince Carter z Dallas Mavericks, który w lutym zorganizował płatną kolację. Wejście kosztowało 30 tys. dolarów, a pieniądze trafiły zarówno na konto kampanii prezydenta, jak i Partii Demokratycznej. Chętnych nie zabrakło: LeBron James, Dwyane Wade, Chris Bosh, Chris Paul, a nawet komisarz ligi NBA David Stern.

Obama liczy na poparcie koszykarzy nie tylko dlatego, że jest czarnoskóry, ale też dlatego, że jest fanem koszykówki i potrafi w nią grać, co nie raz publicznie pokazywał, a jego żona Michelle wyściskała na igrzyskach w Londynie całą reprezentację z trenerem Mike'em Krzyzewskim na czele.

Zasada Redskins

Na szczęście, w tym roku nie ma w NBA lokautu; gdyby był, prezydent pewnie musiałby się zaangażować jak w zeszłym roku, gdy kłopoty przeżywała futbolowa NFL (hokejowa NHL, w której lokaut jest teraz, trzyma się z boku politycznych sporów).

Futbol amerykański to największa miłość wyborców w USA i jeśli pojawiłyby się jakieś kłopoty, to Romney natychmiast by je wykorzystał. Przesada? Raczej nie, skoro obaj kandydaci słali publicznie pozdrowienia dla 22-latka Roberta Griffina III tylko dlatego, że jest rozgrywającym Washington Redskins.

Amerykanie wierzą, że jeśli Redskins wygrają ostatni mecz na własnym stadionie przed wyborami, to zwycięży partia rządząca. Jeśli przegrają – będzie zmiana władzy. Istnieje nawet „Zasada Redskins", która potwierdziła się w 17 na 18 przypadków od 1940 roku (wtedy drużyna przeniosła się do Waszyngtonu).

Decydują podatki

Redskins przegrali z Carolina Panthers 13:21, więc los wskazał na Romneya. Kto wie, czy takiego wyniku nie zamówił właściciel Dan Snyder – jeden z darczyńców republikańskiego kandydata. NFL cztery lata temu też była rozpolitykowana. Każdy miał coś do powiedzenia, każdy się znał i wiedział, czy lepszy jest Obama czy John McCain.

– Pierwszy raz Afroamerykanin doszedł tak daleko. Mieliśmy też kobietę, która kandydowała na wiceprezydenta – przypomina obrońca Redskins Barry Cofield.

– To wszystko są multimilionerzy i miliarderzy, wspierają tego, kto zapewni im lepsze prawo podatkowe – mówi Michael Cramer z Uniwersytetu w Austin. Podobnie uważa Cofield, choć on akurat wspiera Obamę. – Wywodzę się z biednej dzielnicy i dlatego skłaniam się ku demokratom. Ale gdy myślę o wypłacie, wolę republikanów.

Jedni na kontach mają miliony, a drudzy miliardy. Niby wszyscy powinni wspierać kandydata republikanów, ale jedności nie ma, a podział jest czytelny: właściciele klubów to stronnicy Romneya, zawodnicy (zwłaszcza w NBA) zachęcają do popierania Baracka Obamy. Nie ma się czemu dziwić, w NBA grają w większości Afroamerykanie, często pochodzący z biednych dzielnic.

Podział widać na listach donatorów obu kandydatów. Jeśli przy czyimś nazwisku jest dopisek „właściciel", to można założyć, że pieniądze przelał na konto Mitta Romneya. A nawet, jeśli sam nie mógł dać więcej, bo prawo na to nie pozwala, to przecież wpłacać mogą również dzieci.

Pozostało 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021