David Petraeus osiągnął na drodze kariery wojskowej prawie wszystko, co może osiągnąć wybitny generał. W ostatnich latach był jednym z najpopularniejszych dowódców, bohaterem dwóch kampanii wojennych, podziwianą gwiazdą mediów (znalazł się nawet na krótkiej liście kandydatów do tytułu Człowieka Roku tygodnika „Time").
Choć w jego otoczeniu zaprzeczano temu, to w Waszyngtonie uparcie krążyły pogłoski o obudzonych ambicjach politycznych generała. Dlatego komentatorzy amerykańskich mediów zastanawiają się, czy jedyną przyczyną nagłego końca kariery 60-letniego obecnie Petraeusa mógł być jego pozamałżeński romans z autorką jego biografii Paulą Broadwell.
Kariera prymusa
Petraeus przez 37 lat służył w armii, przechodząc wszystkie szczeble kariery – od prymusa Akademii Wojskowej w West Point do zdobywcy Bagdadu i organizatora największego desantu helikopterowego w historii sił zbrojnych. Przeżył przypadkowy postrzał w klatkę piersiową, wyleczył się z raka, uniknął kilku ryzykownych sytuacji w warunkach bojowych.
W Iraku, gdzie został dowódcą sił amerykańskich, miejscowi nadali mu przydomek „król Dawid", nie tylko żelazną ręką rozprawiał się bowiem z powstańcami, ale z nie mniejszym zapałem kierował programem odbudowy kraju (osobiście nadzorował np. rekonstrukcję i otwarcie uniwersytetu w Mosulu). Uznanie zyskał także w Afganistanie, gdzie potrafił zdobyć się na słowa przeprosin po omyłkowym zabiciu cywilów w nalocie.
Kiedy u szczytu kariery wojskowej w sierpniu 2011 r. jako czterogwiazdkowy generał żegnał się z towarzyszami broni, by objąć stanowisko szefa CIA, został obsypany zaszczytami, a w przemówieniach porównywano go do największych amerykańskich generałów: Granta, Pershinga i Eisenhowera.