W całej Italii tylko 0,5 proc. profesorów uniwersyteckich ma mniej niż 40 lat. Na uniwersytetach rządzą rodzinne klany, nepotyzm i korupcja. Prokuratura prowadzi dochodzenia aż w 120 katedrach. Awanse i premie nie zależą od osiągnięć naukowych, ale od stażu pracy i powiązań. Nie przypadkiem na liście najlepszych uniwersytetów świata pierwszy włoski (w Bolonii, gdzie studiował Kopernik) jest dopiero na 192. miejsc. Podobne stosunki panują w administracji publicznej, a obrazu dopełnia formalna i nieformalna wszechwładza korporacji od prawniczych po taksówkowe.
Jak podkreśla EURISPES: „Młodzi ludzie z otwartym, świeżym umysłem, nieskażeni rutyną naturalni zwolennicy i promotorzy zmian, innowacji, biją głową w szklany sufit. Rządzi niereformowalna i niechętna tak potrzebnym reformom i modernizacji gerontokracja". Wiceprzewodniczący Izby Deputowanych prof. Rocco Buttiglione (64 l.) w rozmowie z „Rz" rozciąga to zjawisko na całe włoskie społeczeństwo: „Moja generacja musi dopuścić młodych, musi im zrobić miejsce, choćby wymagało to poświęceń. W dobie kryzysu powinniśmy na ich rzecz zrezygnować z części naszego dobrobytu, choćby po to żeby uratować resztę, no a przede wszystkim, żeby dać młodym szansę".
Na razie chętnych do poświęceń nie widać, a skutki społeczne tej gerontokracji są opłakane. Wraz z kryzysem jest odpowiedzialna za horrendalne, bo 35-procentowe, bezrobocie wśród ludzi młodych, przy średniej krajowej 11,2 proc. (a jeszcze w 2007 r. wynosiło zaledwie 6 proc.) Co więcej, gerontokracja przyczyniła się do powstania pokolenia, które mówi o sobie „generacja 1000 euro". Chodzi o 2–3-milionową armię stosunkowo młodych ludzi (20–35 lat), którzy mimo wyższego wykształcenia nie mogą znaleźć zatrudnienia na stałe i godziwej pracy. To nie pozwala im ułożyć obie życia i planować przyszłości.
Najcześciej mieszkają u rodziców albo w komunie. Zarabiają, i to przy sporym szczęściu, właśnie 1000 euro. Jak mówią, „to za dużo, żeby umrzeć z głodu, ale za mało, żeby żyć". Padają ofiarą śmieciowych umów i wiecznych stażów. Łączy ich istniejąca od 2005 r. strona internetowa www.generazione1000.com (również w wersji angielskiej), na której wymieniają się doświadczeniami i starają się pomóc sobie nawzajem. O perypetiach mieszkających w komunie milleurystów powstał trzy lata temu cieszący się sporym powodzeniem film („Generazione mille euro", reż. Massimo Venier).
Najsłynniejszą milleurystką Italii jest 35-letnia dziś mikrobiolog Barbara Foglieni. Odkryła wirus AIDS, tzw. HIV-1. Zapraszana na wykłady i odczyty przez najbardziej prestiżowe uniwersytety USA i Wielkiej Brytanii, nie posiadała stałego zatrudnienia we Włoszech. Pracowała przez lata na krótkich umowach w prowincjonalnym szpitalu w Lecco właśnie za 1000 euro. Dopiero gdy skandal nagłośnił „Corriere della Sera", otrzymała stały etat.
Największa centrala związkowa CGIL wyliczyła, że w tej chwili aż 60 proc. młodych ludzi do 35. roku życia zarabia mniej niż 1000 euro. Chodzi aż o 7 mln osób. I to właśnie, a nie wygoda czy wybujała matczyna miłość, głównie powoduje, że wielu z nich nadal mieszka w domu rodziców.