Żądania Gazpromu dotyczące zapłaty 7 miliardów dolarów za zakontraktowany, ale nieodebrany gaz wywołały w Kijowie polityczną burzę. Tamtejsze media ostrzegają przed nową wojną gazową, a posłowie do parlamentu apelują do liderów frakcji parlamentarnych o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Najwyższej.– Zapomnijmy o podziałach. Zjednoczmy się w obliczu zagrożenia dla suwerenności gospodarczej Ukrainy – apelował deputowany Ołeh Liaszko. Poseł rządzącej Partii Regionów Mychajło Czeczetow obarczył winą za zaistniałą sytuację byłą premier Julię Tymoszenko, skazaną na siedem lat więzienia za nadużycia podczas negocjowania umowy gazowej z Rosją w 2009 r.
Otoczenie Tymoszenko radzi jej przeciwnikom uważnie przeczytać kontrakt. – Napisano w nim, że władze mogą negocjować zmniejszenie dostaw gazu w drugim półroczu każdego roku jego obowiązywania – mówił Serhij Sobolew z partii Batkiwszczyna pani Tymoszenko. Proponował, by władze w Kijowie podały Gazprom do sądu. Zdaniem ukraińskich ekspertów tak też się stanie.
Czarę goryczy Kremla przelała umowa podpisana przez władze w Kijowie z Shellem
– Ukraina nie zapłaci siedmiu miliardów dolarów za nieodebrany gaz, bo spełniła zobowiązania dotyczące odbioru w zeszłym roku. Gazprom może ją podać do sądu za łamanie klauzuli „bierz lub płać", ale w odpowiedzi Kijów pozwie monopolistę za ustalanie takiej ceny gazu, która zagraża interesom Ukrainy jako członka europejskiej wspólnoty energetycznej – mówił „Rz" były rzecznik spółki Naftohaz Wałentyn Zemlianski. Przypomniał, że Gazprom przegrał podobną batalię w sprawie zapisu „bierz lub płać" w sądzie arbitrażowym w Wiedniu. Według Ziemlianskiego czarę goryczy Kremla przelała umowa z firmą Shell w sprawie wydobycia gazu łupkowego w obwodach donieckim i charkowskim. Dokument został podpisany podczas szczytu w Davos, w którym uczestniczył też prezydent Wiktor Janukowycz.
Rosyjscy eksperci mówią otwarcie: Kreml ma dość przekonywania władz Ukrainy do członkostwa w unii celnej Rosja – Białoruś – Kazachstan, a także oczekiwania na ustępstwa w sprawie prywatyzacji gazociągów. – Trzeba było ostatecznie przyprzeć ludzi Janukowycza do muru, bo Władimir Putin jest już zmęczony rozmowami w tej sprawie – mówił Konstantin Simonow, szef Fundacji Energetycznego Bezpieczeństwa w Moskwie.