Egipt będzie nowoczesnym państwem prawa, opartym na instytucjach cywilnych, a nie teokracją czy reżimem wojskowym - zapewniał środę Mohamed Mursi po spotkaniu z kanclerz Angelą Merkel.
W kilku miastach Egiptu obowiązuje stan wyjątkowy, choć w jednym z nich, Ismailii, skrócono obowiązywanie godziny policyjnej do trzech (z dziewięciu godzin) i ogłoszono to w czasie, gdy Mursi był w Niemczech. A on sam podkreślał, że stan wyjątkowy wprowadzono tymczasowo.
Angela Merkel przyznała, że rozmawiała też z Mursim o jego nagłośnionej niedawno na Zachodzie wypowiedzi, w której określił Żydów mianem krwiopijców oraz potomków świń i psów. Mursi tłumaczył na konferencji, że została ona wyrwana z kontekstu. I zapewnił o swoim szacunku dla Żydów. Wywiadu, w którym padły te słowa, Mursi udzielił w 2010 roku, przed upadkiem dyktatury Hosniego Mubaraka, gdy był jednym z liderów opozycyjnego i prześladowanego Bractwa Muzułmańskiego.
Mohamed Mursi przyjechał do Niemiec na jeden dzień, choć planowano wizytę dwudniową. Ale to i tak jedyna wizyta zagraniczna, której nie odwołał z powodu trwających od zeszłego tygodnia krwawych zamieszek w Egipcie (nie pojechał do Etiopii i nie pojedzie w piątek do Francji).
- Powodem są interesy. Niemcy są najważniejszym partnerem gospodarczym Egiptu po Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Do tego dochodzi masa turystów niemieckich odwiedzających ten kraj. I pomoc finansowa w wysokości około 100 mln euro rocznie - mówi "Rz" Peter Heine, profesor studiów islamskich na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie.