Z tekstu uzasadnienia SN do decyzji o ponownym zbadaniu zasadności wyroku wydanego w tzw. drugiej sprawie Chodorkowskiego wynika, że Moskiewski Sąd Miejski źle wyliczył skrócenie wyroków byłego szefa koncernu Jukos i jego partnera biznesowego.
Chodzi o to, że sąd uznał racje obrony dotyczące faktu, iż obu biznesmenów ukarano za rzekome oszustwa podatkowe i pranie brudnych pieniędzy, przyjmując zawyżone wielkości. Oskarżeni i ich adwokaci uważają, że wyrok wydano na podstawie sfałszowanych dowodów, ale nawet w takim wypadku wyrok więzienia jest zbyt długi, bowiem kwotę rzekomego oszustwa zawyżono o równowartość ok. 90 mln dolarów.
Gdyby wyrok wydany został zgodnie z prawem, to Chodorkowski i Lebiediew powinni już być na wolności – oświadczył adwokat byłego szefa Jukosu Wadim Kljuwgant.
Obaj biznesmeni dwa razy stawali przed sądem. Po raz pierwszy w 2005 roku skazano ich na osiem lat więzienia za przestępstwa podatkowe (obrońcy praw człowieka nie mają wątpliwości, że był to raczej motywowany politycznie wyrok na potężnego oligarchę, którego rosnące ambicje postawiły w opozycji wobec Kremla).
W maju 2010 r. zapadł drugi wyrok po rzekomym wykryciu kolejnych oszustw menedżerów Jukosu. Za „nowo wykryte" przestępstwa podwyższono wyroki do 14 lat. W końcu, po rozprawach odwoławczych zredukowano je jednak o rok. Ostatecznie Chodorkowski miałby opuścić więzienie pod koniec października 2014 r., a Lebiediew na początku lipca.