"Wysoka Przedstawiciel wyraża głębokie zaniepokojenie przemocą, które miały miejsce w Stambule i kilku innych miastach w Turcji. Ubolewa też nad nieproporcjonalnym użyciem siły przez członków tureckiej policji. Ma nadzieję, że ranni szybko wrócą do zdrowia i wzywa wszystkie strony do powściągliwości i zakończenia przemocy. Dialog powinien być otwarty na znalezienie pokojowego rozwiązania tego problemu" - napisała w oświadczeniu Ashton.

Według informacji telewizji al-Dżazira, wczoraj, w kolejnym dniu protestów na ulice czterech największych miast Turcji wyszły dziesiątki tysięcy Turków, którzy starli się z policją. Ta użyła gazu łzawiącego i pieprznego.

Kryzys w Turcji zaczął się niepozornie – od wycięcia drzew pod budowę centrum kulturalno-handlowego w parku Gezi niedaleko placu Taksim w europejskiej części Stambułu. Te działania wzbudziły sprzeciw części mieszkańców metropolii, którzy przez trzy dni i noce okupowali teren wycinki, blokując dalsze prace. Do usunięcia pokojowo zachowujących się demonstrantów, rząd Recepa Tayyipa Erdogana wysłał oddziały policji.

W odpowiedzi na ulice Stambułu wyszły tysiące ludzi niezadowolonych nie tylko z decyzji o budowie centrum handlowego, ale przede wszystkim z rządów Erdogana. Antyrządowe protesty szybko rozlały się na inne miasta.Wszystkich łączy jedno – złość na pozostającą przy władzy trzecią kadencję Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), reformy gospodarcze i używającego coraz bardziej dyktatorskich metod Recepa Tayyipa Erdogana, który oskarżany jest o sułtańskie zapędy.