W imprezie LGBT (lesbijek, gejów, bi- i transseksualistów) w Tel Awiwie wzięło udział i przyglądało jej się około 100 tysięcy ludzi – pisze portal „The Times of Israel". Zaczęła się w parku Gan Meir, które jest centrum tamtejszej społeczności gejowskiej. Impreza odbywa się po raz 15.
Do uczestników przemówił między innymi Jair Lapid, minister finansów i lider nowej partii Jesz Atid, która w styczniowych wyborach zajęła nieoczekiwanie drugie miejsce i zdobyła aż 19 mandatów w 120-miejscowym Knesecie, głosząc konieczność ograniczenia przywilejów ortodoksyjnych Żydów w Izraelu. Dziś mówił, że jego partia ma „poważny dług" wobec społeczności LGBT, poparł ideę małżeństw homoseksualnych i prawo homoseksualistów do posiadania dzieci. Na paradzie była też była szefowa dyplomacji, a obecnie minister sprawiedliwości Cipi Liwni.
W Izraelu nie ma małżeństw homoseksualnych, choć tolerowane są te zawarte za granicą. Nie ma też związków partnerskich, bo nie ma i małżeństw cywilnych.
Społeczeństwo izraelskie jest podzielone, część ma bardzo liberalne poglądy społeczne, a część bardzo ortodoksyjne, co dotyczy zwłaszcza Jerozolimy. Ale nawet tam odbywały się już parady gejowskie. W 2004 roku burmistrz Jerozolimy, ortodoksyjny Żyd Uri Lupolianski zakazał ich organizowania, ale sąd uznał, że nie ma prawa wydawać takich zakazów i ukarał go grzywną. Sąd przyznał też uczestniczkom prawo do posługiwania się symboliką LGBT, w tym wywieszania flag w kolorze tęczy, co wzburzyło środowiska ortodoksyjne.
W Jerozolimie jeszcze bardziej wrogo do manifestowania mniejszości seksualnych odnoszą się liczni tam muzułmanie, organizacje LBGT nie odważyły się na otwarcie biura we wschodniej części miasta, zamieszkanej głównie przez Arabów.