Osiwieją nawet Chiny, gdzie wskaźnik obciążenia demograficznego (czyli stosunek liczby osób po 65. roku życia do tych w wieku 15-64) wzrośnie z obecnych 11 proc. do 51 proc. Dlatego też, jak poinformowała ostatnio rządowa agencja informacyjna Xinhua, władze rozważają zniesienie wprowadzonego w 1977 r. zakazu posiadania większej liczby dzieci niż jedno. Już wkrótce glejt na ekstra potomka mają otrzymać pary, w których jedno z rodziców jest jedynakiem, a w 2015 r. „polityka dwojga dzieci" obejmie wszystkich chętnych. I to nie jest akt łaski liberalizującego się mocarstwa, tylko emerytalna arytmetyka. Jedno dziecko w rodzinie nie utrzyma rodziców, a że żyjemy coraz dłużej – także i dziadków emerytów.

Pytanie tylko, czy dobrotliwe zezwolenie rządu wystarczy. Może lepszy byłby nakaz posiadania dwojga dzieci, co tamtejsze władze zapewne wyegzekwowałyby bez trudu?

Inne silne państwa stawiają na patriotyczną perswazję. W Rosji już kilka lat temu na ulicach miast pojawiły się plakaty przedstawiające uśmiechniętą mamę z trójką dzieci i sloganem „Krajowi potrzebne są Wasze rekordy", który wypada uznać za całkiem dowcipne nawiązanie do ery stachanowców. Z kolei Japonia obstawiała gwiazdy z importu. W tokijskim metrze zawisły zdjęcia z nagą Britney Spears w zaawansowanej ciąży. „Nazbyt śmiała" kampania prourodzeniowa wywołała ogólnokrajowe poruszenie, ale ostatecznie zdjęcia zostawiono w spokoju.

Więcej w nowym „Przekroju"