Na dwa lata przed wkroczeniem świata w epokę Zeltabajda, czyli tryliarda bajtów informacji, uzbrojeni w komputery noszone na ciele, mierzymy nawet najbardziej elementarne czynności dnia i nocy. Jakbyśmy wierzyli, że świadome zbieranie i analizowanie danych na własny temat pozwoli nam przejąć kontrolę nad życiem. Skąd się to bierze?
Odpowiedź jest prosta. Z fantomu nieśmiertelności, którym uwodzą nas już nie tylko prorocy, ale i wynalazcy z prawdziwymi technologicznymi sukcesami na koncie. Jednym z takich sprzedawców marzeń jest kontrowersyjny transhumanista, reprezentant futurologicznej śmietanki świata Ray Kurzwail – wielokrotnie nagradzany za swoje wynalazki dyrektor techniczny Google. Stworzył on m.in. syntezator tekstu i mowy, za pomocą którego niewidomi mogą słyszeć czytany tekst. Pokochał go za to i zaprzyjaźnił się z nim m.in. Stevie Wonder. To Kurzwail w głośnej książce „The Age of Spiritual Machines" sprzed czterech lat omamił nas nadzieją, że ok. 2045 r. postęp technologiczny pozwoli człowiekowi pokonać śmierć. Według upartego w poszukiwaniach bezczasowości innowatora, komputery już wkrótce będą w stanie zasymulować funkcje mózgu. Znajdziemy się w krainie osobliwości (Singularity), która da nam możliwość przeniesienia świadomości z obudowy cielesnej na nośnik cyfrowy.