Gruzja bez Saakaszwilego

Niedzielne wybory prezydenckie pokażą, na ile silni są przeciwnicy dotychczasowego prezydenta.

Publikacja: 25.10.2013 11:00

Giorgi Margwelaszwili na wiecu wyborczyw w Tbilisi

Giorgi Margwelaszwili na wiecu wyborczyw w Tbilisi

Foto: AFP

Czują się bardzo silni. Kandydat rządzącego od roku Gruzińskiego Marzenia Giorgi Margwelaszwili powiedział, że nie wyobraża sobie drugiej tury wyborów, to znaczy, że w pierwszej mogłaby go poprzeć mniej niż połowa głosujących.

A jeżeli by do niej doszło, co jest „czystą spekulacją" – podkreślił jak przystało na filozofa z wykształcenia – to on w niej nie wystartuje.

Tą wypowiedzią wprawił w niemały kłopot bardziej doświadczonych politycznie przedstawicieli obozu władzy (44-letni Margwelaszwili był krótko ministrem edukacji, a wcześniej zajmował się nauką i działał w organizacjach pozarządowych). Przewodniczący parlamentu i lider zasłużonej dla niepodległej Gruzji Partii Republikańskiej Dawid Usupaszwili musiał tłumaczyć, że groźba niewystartowania w uwłaczającej godności drugiej turze była metaforą i nie należy jej brać dosłownie.

Margwelaszwili traktuje jednak te wybory, jak rozliczenie z „dyktaturą Saakaszwilego", i nie wyobraża sobie, by Gruzini za nią tęsknili, a wyrazem tęsknoty byłoby, gdyby przynajmniej połowa nie zagłosowała na niego. Mimo że kandydatów jest aż 23.

Micheil Saakaszwili, który doszedł do władzy w wyniku rewolucji róż z 2003 roku i stał się najbardziej prozachodnim przywódcą na Kaukazie, najważniejsze wybory przegrał rok temu. I były to wybory parlamentarne, które w wyniku zmiany konstytucji w 2010 roku po raz pierwszy decydowały o prawdziwej władzy.

Ugrupowanie Saakaszwilego, Zjednoczony Ruch Narodowy, musiało ją oddać koalicji pod nazwą Gruzińskie Marzenie i pod wodzą miliardera Bidziny Iwaniszwilego. Nie tak to miało wyglądać, silny prezydent Saakaszwili po zakończeniu dwóch dozwolonych kadencji miał się stać silnym premierem.

W roli tej występuje jednak Iwaniszwili. Przynajmniej na razie. Bo zapowiedział, i wielekroć to powtórzył, że po wyborach prezydenckich zrezygnuje ze stanowiska szefa rządu. I przekaże je komuś innemu. Kandydatów na premiera jest ponoć trzech, a jeden z nich zostanie wskazany przez Iwaniszwilego tydzień po wyłonieniu zwycięzcy wyborów prezydenckich.

– Wybory prezydenckie pokażą, jakie są sympatie ludności. Poparcie dla Iwaniszwilego było duże, ale ponieważ on odchodzi od władzy, to jego kandydat dostanie znacznie mniej głosów. Bo choć Margwelaszwili jest młody, inteligentny, wykształcony, to bez doświadczenia politycznego. Wielu ludzi się niepokoi, że Iwaniszwili odejdzie i zostawi niedoświadczonego prezydenta – mówi „Rz" Aleksander Rondeli, politolog i szef Gruzińskiej Fundacji Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.

Trudno sobie wyobrazić, żeby najbogatszy człowiek w kraju Iwaniszwili porzucając stanowisko premiera, stał się, jak zapowiada, zwykłym obywatelem. – To tylko ładnie brzmi – podkreśla Rondeli. Zapowiada się więc, że w Tbilisi będzie osłabiony rząd z kontrolującym go i jednocześnie się od niego dystansującym (by nie tracić wraz z nim sympatii społeczeństwa) Iwaniszwilim i niedoświadczony prezydent z ograniczonymi kompetencjami.

Wcześniej, 27 października, dojdzie jednak do pierwszej tury wyborów prezydenckich. Oprócz tego, czy będzie jedyna, ważne jest jeszcze, kto zajmie drugie miejsce.

Jeżeli będzie to bliski współpracownik Saakaszwilego, były szef parlamentu Dawid Bakradze, to obóz kończącego urzędowanie prezydenta nie wypadnie zupełnie z gry.

Spore nadzieje na drugie miejsce ma stojąca niegdyś razem z Saakaszwilim na czele rewolucji róż Nino Burdżanadze. Ich drogi szybko się rozeszły. Burdżanadze nie tylko stała się opozycjonistką, ale i najbardziej prorosyjskim politykiem w Gruzji.

Wynik wyborów  jest ważny dla Moskwy. Ale i Zachodu – bo jeżeli Nino Burdżanadze pokona Bakradzego, czyli człowieka Saakaszwilego, to w roli obrońcy zachodniego kursu Gruzji wystąpi Iwaniszwili ze swoim Gruzińskim Marzeniem. A jeszcze rok temu, w czasie decydujących wyborów parlamentarnych, był określany mianem prorosyjskiego.

Zbliżenie z Zachodem, w tym integrację z NATO, nadal, jak wynika z sondaży, popiera zdecydowana większość Gruzinów.

Pod koniec listopada Gruzja ma potwierdzić prozachodni kurs parafując umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Kto ją tam będzie reprezentował? Iwaniszwili nie będzie już zapewne premierem. Najprawdopodobniej do litewskiej stolicy pojedzie i Saakaszwili, który będzie jeszcze urzędującym prezydentem. Co będzie, gdy urzędowanie skończy? - Nie mówi o tym. Ale narobił sobie wielu wrogów, miał talent do tego. I oni chcą go ukarać – mówi Aleksander Rondeli.- Nasi północni sąsiedzi też tego chcą, byłoby to przykładem dla innych krajów, że ten kto przeciw Moskwie występuje, ten źle kończy.

Micheil Saakaszwili to polityk znienawidzony przez Kreml. Podczas rosyjsko-gruzińskiej wojny o Osetię Południową w 2008 roku ówczesny premier Władimir Putin miał powiedzieć negocjującemu jej zakończenie prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu: Powieszę go za jaja. Czemu nie? Przecież Amerykanie powiesili Saddama Husajna.

Czują się bardzo silni. Kandydat rządzącego od roku Gruzińskiego Marzenia Giorgi Margwelaszwili powiedział, że nie wyobraża sobie drugiej tury wyborów, to znaczy, że w pierwszej mogłaby go poprzeć mniej niż połowa głosujących.

A jeżeli by do niej doszło, co jest „czystą spekulacją" – podkreślił jak przystało na filozofa z wykształcenia – to on w niej nie wystartuje.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022