Jest to tzw. Safe Harbor Pakt czyli dyrektywa z 1998 roku umożliwiająca legalnie przesyłanie danych obywateli i firm Amerykańskich działających w Europie. Nie jest to formalnie porozumienie międzynarodowe. Na jej podstawie USA otrzymują dane osobowe jak adresy mailowe, daty urodzenia itp. obywateli USA działających na terenie UE mimo, iż prawo wspólnotowe zabrania przesyłania tego rodzaju danych do krajów, które mają znacznie łagodniejszy standardy ochrony danych. Do takich krajów należy USA.
Na podstawie Safe Harbor Pakt ok. 3 tys. firm amerykańskich w Europie przekazuje dane do odpowiednich organów USA. Jest to znaczne ustępstwo EU. Kanałami tymi mogły być jednak przekazywanie dane innego rodzaju.
Zerwania tej praktyki domagają się obecnie niektórzy politycy CSU, siostrzanego ugrupowania kanclerz Angeli Merkel, CDU. Z CSU wywodzi się szef MSW, Hans Peter-Friedrich. W dzisiejszym porannym wywiadzie telewizyjnym utrzymywał on, że należy poczekać z wszelkimi decyzjami do czasu otrzymania od USA wyczerpujących informacji na temat tego czy Amerykanie rzeczywiście podsłuchiwali telefon pani kanclerz i jakie techniki stosowali i czy ma w tym udział ambasada USA w Berlinie.
Nie wykluczył, że konsekwencje personalne powinny dotyczyć pracowników amerykańskiej ambasady. Zapewniał też, że w pół miliardzie danych przesyłanych regularnie do USA wiele pochodziło z Afganistanu i innych regionów. Rozmiar inwigilacji w samej RFN jest jednak nadal nieznany.