– Przybyłem tu bez złudzeń co do trudności, ale jestem zdeterminowany do pracy – deklarował John Kerry tuż po przybyciu do Jerozolimy. Przyznał, że ma świadomość, iż negocjacje znalazły się w wyjątkowo trudnym momencie. O tym, jak trudnym, może świadczyć przebieg spotkania negocjatorów izraelskich i palestyńskich, jakie zwołano na prośbę Kerry'ego na dzień przed jego przybyciem. Skończyło się – wedle relacji izraelskich mediów – dziką awanturą.
Teoretycznie wszystko wygląda jak zwykle podczas bliskowschodnich rozmów: po kilku miesiącach, gdy strony praktycznie milczały na temat postępów w negocjacjach, teraz zaczynają się coraz głośniej przerzucać oskarżeniami o sabotowanie procesu pokojowego. Podczas wczorajszych rozmów z Kerrym premier Izraela zarzucił Palestyńczykom, że „tworzą sztuczne kryzysy" i „uciekają od podjęcia historycznych decyzji".
Palestyńczycy za główną przeszkodę dla dalszych rozmów uznali ogłoszone niedawno plany budowy kolejnych 3,5 tys. mieszkań dla żydowskich osadników na okupowanym Zachodnim Brzegu (o to we wtorek mieli się najostrzej kłócić mediatorzy). - Trzy miesiące temu uzgodniliśmy pewne warunki – wyjaśniał Beniamin Netanjahu, nawiązując do planu zwalniania z izraelskich więzień 104 Palestyńczyków. Kwestia zamrożenia osadnictwa została wtedy przez Izrael jednostronnie „odrzucona".
Po spotkaniu z przywódcą Palestyńczyków w Betlejem, John Kerry podkreślał, że Mahmud Abbas jest „w 100 proc. przekonany do rozmów" i jest skłonny do kompromisu, by osiągnąć pokój. Jednocześnie szef Amerykańskiej dyplomacji przypomniał, że Waszyngton osadnictwo na terytoriach okupowanych uważa niezgodne z prawem i uważa, że Izrael na czas rozmów powinien je ograniczyć, jak tylko to możliwe.
„Nastroje w Autonomii Palestyńskiej są tak złe, że wybuch trzeciej intifady wydaje się niemal pewny" – pisał niedawno słynny bliskowschodni komentator prof. Abdallah Scheifer. Jego zdaniem w przeciwieństwie do poprzednich palestyńskich powstań tym razem nie będzie potrzebna żadna prowokacja, a „iskrą może być informacja o fiasku rozmów". W poniedziałek nawet Abbas przyznał, że sytuacja jest bardzo zła, a „negocjacje wciąż nie przynoszą rezultatów".