Mandela wciąż jest obłożnie chory, lekarze starają się zwalczyć u niego infekcje płuc, która utrzymuje się u niego już od kilku miesięcy i powoduje zbieranie się w płucach płynu. Jest on odprowadzany z organizmu za pomocą rurek, przez co Mandela nie potrafi już mówić. Jego żona Winnie Madikizela-Mandela  poinformowała jednak dziennikarzy, że jej 95-letni mąż jest spokojny i nie odczuwa fizycznego cierpienia. Przebywa stale we własnym domu na przedmieściach Johannesburga, jednak z powodu zagrożenia niebezpiecznym dla życia zakażeniem jego otoczenie utrzymywane jest praktycznie w stanie szpitalnej sterylności. Na zmianę dyżur przy nim pełni 22-osobowy sztab medyczny. „Nie jest prawdą, że znajduje się w stanie krytycznym i jest utrzymywany przy życiu tylko za pomocą urządzeń medycznych" – powiedziała Winnie Madikizela-Mandela.

Lekarze twierdzą, że jest szansa na pokonanie obecnych problemów z płucami i odzyskanie przez Mandelę mowy. Nie wiadomo jednak na ile są to dobre rokowania, a na ile głosy uspokajające opinię publiczną. Mandela jest wciąż niezwykle popularny w społeczeństwie, dlatego wszelkie informacje o złym jego stanie jego zdrowia wzbudzają wielkie emocje.

Ostatnie problemy byłego prezydenta zaczęły się jeszcze na początku lata. Mandela z objawami ciężkiego zapalenia płuc trafił do szpitala, gdzie spędził trzy miesiące na oddziale intensywnej terapii,  Na początku września jego stan poprawił się na tyle, że wrócił do domu, jednak z powodu wciąż powracających objawów choroby jego sypialnię praktycznie zamieniono w izbę szpitalną.

Mieszkańcy RPA z wielkim zainteresowaniem oczekują na zapowiedzianą już premierę filmu biograficznego  o życiu Nelsona Mandeli „Długi marsz do wolności" (jest on oparty na autobiografii noblisty pod tym samym tytułem). Film wyreżyserował Justin Chadwick, a w rolę Mandeli wcielił się znany czarnoskóry brytyjski aktor Idris Elba.