Najpoważniejszym problemem są zapisy dotyczące prawa do wzbogacania uranu. Irańczycy twierdzą, że świat zaakceptował ich „niezbywalne prawo" do prowadzenia tego typu prac. Biały Dom twierdzi, że to kwestie wciąż do negocjacji.
Agencja Fars powołując się na źródła rządowe w Teheranie podaje, że Irańczycy „zachowali prawo do wzbogacania [uranu - red.], co zapisano w aż dwóch miejscach w porozumieniu".
Minister spraw zagranicznych tego kraju Dżawad Zarif oświadczył, że świat „uznał prawo narodu irańskiego do wykorzystywania programu nuklearnego w celach pokojowych w oparciu o międzynarodowy Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej oraz uznał, że jest to prawo niezbywalne". Szef irańskiej dyplomacji podkreślał, że światowe mocarstwa nie będą już czynić więcej Irańczykom przeszkód w tej sprawie.
Prezydent Hassan Rohani w wywiadzie w telewizji państwowej podkreślał natomiast, że umowa nie pozostawia wątpliwości: „Niech każdy czyta [zapisy umowy – red.] jak chce, ale prawo do wzbogacania zostało wyraźnie określone w tekście porozumienia. Iran może nadal wzbogacać [uran – red.] i ogłaszam, że nasz naród będzie to czynił, tak jak dotąd".
Biały Dom zdecydowanie sprzeciwia się takiej interpretacji genewskiego porozumienia. Sekretarz Stanu John Kerry stwierdził jednoznacznie już w niedzielę rano, że w umowie nie ma mowy o prawie do wzbogacania uranu. „Nie, nie ma prawa do wzbogacania. Nie uznaliśmy tego prawa. To jest jasne... w porozumieniu o nieproliferacji" - mówił John Kerry w ABC News dodając: „[Irańczycy – red.] mają prawo negocjować to, ale tylko na poziomie, jaki robią to niektóre inne kraje, i to tylko jeśli spełnią wszelkie niezbędne warunki, by dowieźć, że ich program ma charakter pokojowy".