Korespondencja ?z Kijowa
Ostatnia barykada na osławionej kijowskiej ulicy Hruszewskiego to apokaliptyczny ?krajobraz pola bitwy – spalone autobusy, kilkumetrowe zapory ułożone z worków z lodem i ziemia, na której wyrwane kostki brukowe mieszają się z błotem, lodem i czarnym od dymu śniegiem.
Pierwsza linia
Na barykadę nie jest łatwo się dostać, wszyscy są poddawani szczegółowej kontroli. Za plecami chłopców, którzy stoją na pierwszej linii frontu, jest już bowiem tylko pas ziemi niczyjej, a dalej – Berkut. Po chwili protestujący rozstępują się, dziarskim krokiem na barykadę wspina się niewysoki mężczyzna z naciągniętym na głowę kapturem.
Od razu w oczy rzuca się jego ciemna karnacja, przed chwilą udzielał wypowiedzi dla niemieckiej telewizji. Zanim jednak uda mu się wyjść z terenu barykady, będzie musiał pozować do zdjęć, obrońcy bowiem szybko rozpoznali, kim jest. Na chwilę zdejmują maski i szeroko uśmiechają się do obiektywu.
– Koledzy zzielenieją z zazdrości! – śmieje się jeden z pozujących. Jego kolega z wielkimi, czarnymi od smoły i dymu dłońmi stara się zrobić zdjęcie białym iPhonem. Wszyscy przekazują wyrazy wsparcia i szacunku.