Premier Turcji, Recep Tayyip Erdo?an, nie składa broni. Po całonocnej debacie parlament przyjął forsowane przez niego zmiany w prawie, które zwiększają rządową kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości. Od teraz rada ministrów będzie miał znacznie większy wpływ na funkcjonowanie Wysokiej Rady Sędziów i Prokuratorów, która nominuje i awansuje sędziów oraz prokuratorów, a także zajmuje się postępowaniami dyscyplinarnymi przeciwko nim.
Zmiany w prawie są reakcją Erdo?ana na aferę korupcyjną, którą przez ostatnie miesiące żyje Turcja. Od 17 grudnia trwa śledztwo, które objęło wielu biznesmenów, a także trzech synów ministrów. Doszło do serii dymisji w rządzie, aresztowano kilkadziesiąt osób powiązanych z rządzącą Partią Sprawiedliwości i Rozwoju. Prokuratura przesłuchała również syna Erdo?ana, który jest członkiem zarządu fundacji zamieszanej w aferę.
Debacie nad zmianami w prawie towarzyszyły wielkie emocje. Opozycja głośno przekonywała, że forsowana nowelizacja prawa ma służyć zatuszowaniu przestępstw ludzi związanych z partią władzy. Zwieńczeniem trwającej w nocy z piątku na sobotę 20-godzinnej dyskusji była bójka pomiędzy parlamentarzystami w wyniku której dwóch z nich trafiło do szpitala – jeden ze złamanym nosem, drugi z połamanymi palcami.
Od tygodnia wzburzona jest również turecka ulica. Brutalnie stłumione manifestacje wybuchły po tym, jak parlament przyjął ustawę znacznie ograniczającą wolność obywateli w Internecie. Od teraz firmy świadczące usługi internetowe są zobowiązane przez dwa lata przechowywać historie odwiedzanych stron internetowych swoich użytkowników, a także w każdej chwili muszą być gotowe do ich przekazania organom ścigania. Władze mogą również zablokować strony internetowe bez decyzji sądu, przy czym już w tej chwili w Turcji około trzydzieści tysięcy stron jest poddanych blokadzie.
Ustawa spotkała się z jednoznacznie krytyczną reakcją zachodnich organizacji zajmujących się wolnością mediów, które uznały, że jest to kolejny krok do pogłębienia cenzury w Turcji. W piątek turecki Komitet Obrony Dziennikarzy podał, że od czasów czerwcowych protestów z ubiegłego roku blisko 59 dziennikarzy zostało zwolnionych bądź zmuszonych do rezygnacji z pracy za swoje materiały dotyczące antyrządowych demonstracji w stambulskim parku Gezi. Dodatkowo pracownicy uniwersyteccy dostali zakaz wypowiedzi medialnych na inne tematy niż ściśle naukowe.