Rosja gotowa do blitzkriegu

W ciągu dwóch tygodni okaże się, jak duże jednostki sojuszu zostaną przeniesione do Polski.

Aktualizacja: 03.04.2014 13:09 Publikacja: 03.04.2014 07:00

Rosja gotowa do blitzkriegu

Foto: ROL

Głównodowodzący siłami NATO w Europie generał amerykańskich sił lotniczych Philip Breedlove powiedział w środę w wywiadzie dla Agencji Reutera i „Wall Street Journal", że do 15 kwietnia przedstawi przywódcom państw sojuszu różne opcje wzmocnienia krajów leżących w jego wschodniej części i dołączy do nich własną rekomendację. Ale już teraz nie pozostawił wątpliwości, jaka jest jego opinia w tej sprawie.

– Pracujemy nad wzmocnieniem sił w powietrzu, na lądzie i na morzu na całej szerokości naszej flanki: północy, środku i południu. Musimy dostosować siły sojuszu do nowego paradygmatu, nowego układu sił. Musimy na nowo przemyśleć potencjał, gotowość, zaopatrzenie naszych sił – dodał generał.

We wtorek szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski wystąpił o rozlokowanie poważnych wojsk NATO na terenie Polski. Zasugerował nawet, że mogłyby to być dwie brygady pancerne.

Odpowiedź paktu może zostać udzielona nawet szybciej niż w ciągu dwóch tygodni. Władimir Putin nie tylko bowiem nie wycofał wojsk z granicy z Ukrainą, jak to obiecał w poniedziałek kanclerz Angeli Merkel, ale postawił je w pełnej gotowości.

– To są bardzo poważne i bardzo skuteczne siły, które mogą osiągnąć swoje cele w ciągu trzech–pięciu dni. Jesteśmy tym niezwykle zaniepokojeni – powiedział Breedlove. Jego zdaniem Rosjanie rozważają kilka potencjalnych kierunków uderzenia: południowa Ukraina i połączenie Krymu z kontynentem, dotarcie aż do Odessy, a nawet Naddniestrza oraz uderzenie od północy tak, aby odciąć wschodnią Ukrainę od reszty kraju.

Sytuacja jest tak trudna, że już nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w niektórych krajach europejskich do tej pory opowiadających się za kompromisem z Moskwą opcja wzmocnienia Polski i krajów bałtyckich jest poważnie brana pod uwagę.

– Wszyscy w Niemczech się zgadzają, że jest to konieczne. Otwarta jest natomiast dyskusja, czy wystarczy wysłać symboliczne siły, np. myśliwce do patrolowania przestrzeni powietrznej, czy poważne jednostki, które będą stale w tych krajach stacjonować – mówi „Rz" Marguerite Klein, ekspertka Niemieckiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (SWP) w Berlinie. – Za tym drugim rozwiązaniem jest minister obrony Ursula von der Leyen, podczas gdy lewica (SPD) chciałaby jeszcze coś uratować z aktu założycielskiego Rosja–NATO, który wykluczał przeniesienie poważnych sił sojuszu do nowych państw członkowskich. Angela Merkel jeszcze nie rozstrzygnęła, po której stronie stoi.

Od przejęcia władzy przez Francois Hollande'a Francja forsuje zacieśnienie współpracy wojskowej z Polską. Chce, aby oba kraje zbudowały fundament pod europejską politykę obronną. Odrzucenie postulatów Warszawy w takim momencie zniweczyłoby te plany.

Nie wszyscy w Paryżu odnoszą się jednak do nich przychylnie. – Niezależnie od tego, jak duże jest zaniepokojenie w Polsce, rozlokowanie wojsk NATO byłoby zdecydowaną przesadą. Nie mamy ani wojny, ani zagrożenia atakiem ze strony Rosji. O ile nie będzie szalony, Hollande nie poprze takiego pomysłu – mówi „Rz" Herve Morin, minister obrony za czasów Nicolasa Sarkozy'ego, w tym w czasie wojny o Gruzję (2008 r.).

Ostrożnie na oczekiwania Polski zareagował szef brytyjskiej dyplomacji William Hague. – Z całą pewnością musimy dać dodatkowe zabezpieczenia naszym wschodnim sojusznikom. Wielka Brytania zapowiedziała, że udostępni myśliwce do patrolowania krajów bałtyckich, ale możemy też zdecydować o dodatkowych działaniach – oświadczył.

Niechętnie do inicjatywy Sikorskiego odnoszą się natomiast Holendrzy.

– Nie, nie potrzebujemy żadnych sił NATO na granicy z Rosją – uważa minister Frans Timmermans.

Kijów zawiedziony

Ukraina z coraz większym niepokojem przyjmuje brak zdecydowanej reakcji Zachodu na groźbę dalszej agresji Rosji. – W 1994 r. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zobowiązały się do zagwarantowania integralności terytorialnej Ukrainy. Mamy nadzieję, że się teraz z tego wywiążą – mówi „Rz" Anna Wachocka, rzeczniczka p.o. prezydenta Ołeksandra Turczynowa. Obawy ma także Mykoła Kniażycki, deputowany rządzącej partii Batkiwszczyna i założyciel niezależnego portalu Espresso TV. – Amerykanie podjęli rozmowy z Rosjanami w sprawie federalizacji Ukrainy. To jest problem, bo żadne decyzje o Ukraińcach nie powinny zapadać bez Ukraińców. Nasze społeczeństwo nigdy takiej możliwości nie zaakceptuje – mówi „Rz" ukraiński polityk. Podczas wtorkowego spotkania w Brukseli szefowie dyplomacji NATO zapowiedzieli wysłanie instruktorów, którzy pomogą przeszkolić ukraińską armię. To jednak niewspółmierna pomoc wobec zagrożenia, przed jakim stoi Ukraina: przy granicy kraju przynajmniej 40 tys. rosyjskich żołnierzy jest w każdej chwili gotowych do uderzenia. – Ukraińcy przechodzą przyspieszoną lekcję polityki międzynarodowej. Majdan to było święto, teraz jest powrót do twardej rzeczywistości. Zachód nie wyręczy Ukrainy w zbudowaniu wiarygodnych sił zbrojnych, przełamaniu problemów moralnych po oddaniu bez walki Krymu. Dopiero kiedy Ukraińcy sami zaczną budować silne i wiarygodne państwo, będą mogli oczekiwać wsparcia ze strony Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych – mówi „Rz" Olaf Osica, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. I przypomina, że także Polska po obaleniu komunizmu nie otrzymała ani gwarancji bezpieczeństwa, ani nowego planu Marshalla. Dopiero gdy okazało się, że zbudowała mocną gospodarkę i państwo, została przyjęta do struktur Zachodu. Sytuacja Ukrainy jest jednak dziś o wiele gorsza. Musi jednocześnie przeprowadzić szokową terapię ekonomiczną, stawić czoła rosyjskiej agresji i prowadzić kampanię wyborczą, która skłania wielu polityków do populistycznych inicjatyw. W jednym momencie powinna nadrobić przeszło 20 lat zaniechanych reform. Polska miała także to szczęście, że budowała nowe państwo, gdy sama Rosja była słaba, a Zachód przeżywał okres gospodarczego rozkwitu. Dziś sytuacja jest odwrotna. – Rozumiemy, że ze względów taktycznych trzeba iść na kompromis z Rosją, aby zapewnić kilka lat spokoju dla odbudowy Ukrainy. Ale Zachód powinien dziś unikać ostatecznych decyzji, bo kiedy nasz kraj znów stanie się silny, będziemy mogli żyć poza strefą wpływów Rosji – mówi Mykoła Kniażycki.

Głównodowodzący siłami NATO w Europie generał amerykańskich sił lotniczych Philip Breedlove powiedział w środę w wywiadzie dla Agencji Reutera i „Wall Street Journal", że do 15 kwietnia przedstawi przywódcom państw sojuszu różne opcje wzmocnienia krajów leżących w jego wschodniej części i dołączy do nich własną rekomendację. Ale już teraz nie pozostawił wątpliwości, jaka jest jego opinia w tej sprawie.

– Pracujemy nad wzmocnieniem sił w powietrzu, na lądzie i na morzu na całej szerokości naszej flanki: północy, środku i południu. Musimy dostosować siły sojuszu do nowego paradygmatu, nowego układu sił. Musimy na nowo przemyśleć potencjał, gotowość, zaopatrzenie naszych sił – dodał generał.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021