Bez udziału dwu synów Muammara Kaddafiego rozpoczął się w Trypolisie proces kilkudziesięciu oskarżonych o zbrodnie obalonego przed trzema laty reżimu. Wśród nich są dwaj byli premierzy, a także szef wywiadu Abd Allah as-Senussi. Obaj synowie: Saif as-Islam oraz Saadi, oskarżeni są o udział w zbrodniach przeciwko narodowi oraz przywłaszczenie milionów z kasy państwowej.
Obaj znajdują się w rękach dwu grup bojowników libijskich, którzy nie chcą przekazać ich na czas procesu do silnie strzeżonego więzienia centralnego w stolicy. Nie dowierzają rządowi i obawiają się, iż proces nie będzie sprawiedliwy. Formalnie rzecz biorąc, obaj powinni być sądzeni przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, który nie wydał jeszcze zgody na proces w Libii.
Nie mając innego wyjścia, sędziowie w Trypolisie zgodzili się więc na udział jednego z synów za pomocą przekazu internetowego.
Jest to jedyna możliwość w znajdującym się na krawędzi rozpadu kraju. Jego poszczególne regiony kontrolują liczne grupy byłych bojowników, którzy obalili reżim Kaddafiego. To oni mają władzę. Rząd nie ma nic do powiedzenia. Tym bardziej że właśnie zrezygnował tymczasowy premier Abd Allah as-Sani – w obawie o bezpieczeństwo swoje oraz swojej rodziny. Jego poprzednik Ali Zidan znalazł schronienie w Niemczech, skąd śle dramatyczne apele o pomoc dla Libii w postaci interwencji militarnej państw zachodnich, której celem miałoby być zapobieżenie całkowitej dezintegracji kraju.
Jak powiedział ostatnio CNN, najlepszym rozwiązaniem byłoby wysłanie do Libii oddziałów pokojowych ONZ z udziałem kontyngentów z państw Bliskiego Wschodu. Ali Zidan wie, o czym mówi, gdyż w październiku ubiegłego roku był przez jakiś czas zakładnikiem jednej z grup rebeliantów. Zadaniem parlamentu jest obecnie wyłonienie nowego premiera, lecz w chwili gdy w obradach uczestniczy z reguły mniej niż połowa z 200 deputowanych, jest to zadanie niewykonalne.