Robert Mickiewicz ?z Wilna
Większość mieszkańców odległego o 12 km od Wilna Czarnego Boru raczej nie kojarzy swego miasteczka z postacią Józefa Mackiewicza. I nie tylko dlatego, że na Litwie trudno o książki tego wybitnego pisarza i publicysty. W XX wieku z Czarnym Borem były związane jeszcze dwie wybitne postacie, które dla współczesnych przysłaniają autora „Drogi donikąd", której akcja rozgrywała się właśnie w Czarnym Borze. „Konkurenci" Mackiewicza to św. Urszula Ledóchowska, która wielokrotnie odwiedzała Czarny Bór i założyła tu klasztor Sióstr Urszulanek, oraz błogosławiony ks. Michał Sopoćko, który podczas II wojny światowej ukrywał się tu przed gestapo.
Dzisiaj, jak mówią miejscowi, Czarny Bór to typowa Wileńszczyzna. Jednak w porównaniu z czasami, gdy rozgrywała się tu akcja „Drogi donikąd", nieco się zmienił skład narodowościowy. Polacy to dzisiaj już tylko 60 proc. mieszkańców, 20 proc. to Litwini i pozostałe 20 to Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy.
– Nasza miejscowość niczym się specjalnie nie różni od reszty Wileńszczyzny. Podobne biedy i radości jak i w innych podwileńskich miejscowościach. Tak samo walczymy o zachowanie polskiego szkolnictwa, o prawa do pisowni naszych nazwisk po polsku, o polskie tabliczki z nazwami ulic – opowiada „Rz" Renata Adamowicz, przewodnicząca dzielnicowej komisji wyborczej. W niedzielę w Czarnym Borze, jak i na całej Litwie, wybierano prezydenta kraju.
– O dziwną rzecz pan pyta, na kogo głosowaliśmy. Na swego" – zbywa pytanie spotkana przy lokalu wyborczym Tatiana Kowgier. Rzeczywiście od odzyskania przez Litwę niepodległości przed blisko 25 laty tu, jak i na reszcie Wileńszczyzny, głosują na „swoich". Swoi to Akcja Wyborcza Polaków na Litwie i jej prezes Waldemar Tomaszewski, który już drugie wybory z rzędu ubiega się o najwyższy urząd w państwie. Gdy pytam, czy Polak może zostać prezydentem Litwy, po niedługim namyśle małżonek Tatiany Władysław odpowiada: – „No jeśli w USA Murzyn mógł zostać prezydentem, to czemu na Litwie prezydentem nie może być Polak".