Błyskawiczne zajęcie przez Ukraińców bronionych od ponad miesiąca baz bojówkarzy doprowadziło do zamieszania w szeregach separatystów, rozsypki części ich oddziałów, a nawet walk pomiędzy poszczególnymi grupami. Ale trzon ich sił wraz z najważniejszymi dowódcami wycofał się do dwóch największych miast regionu: Doniecka i Ługańska, gdzie już zaczęły się walki.
Ucieczka
W sobotę ukraińskie oddziały zajęły stutysięczny Słowiańsk na północy obwodu donieckiego. Miasto, tak jak cały pobliski region, było twierdzą rosyjskich separatystów, od miesiąca bronioną przez ich oddziały pod dowództwem Igora Striełkowa (Ukraińcy uważają, że jest on pułkownikiem rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, a jego prawdziwe nazwisko to Grinkin).
Tuż przed wdarciem się do miasta Kijów informował o ciężkich walkach z separatystami. Po ucieczce ze Słowiańska Striełkow-Grinkin tłumaczył, że jego „oddział pancerny" (prawdopodobnie złożony z czołgów dostarczonych z Rosji) zaatakował ukraińskie jednostki co miało kamuflować wycofywanie się pozostałych, i „został zniszczony z powodu błędów dowódcy". Rosyjskie media twierdzą, że z miasta uciekło 80–90 proc. dotychczasowej załogi, ale nie zgadza się to z liczbą separatystów, którzy dotarli do Doniecka i Ługańska – jest ich o wiele za mało. Możliwe też, że po drodze część się rozbiegła.
Ucieczka Striełkowa-Grinkina doprowadziła do chaosu i demoralizacji wśród bojówkarzy. Po Słowiańsku padła kolejna ich baza: pobliskie miasto Kramatorsk, leżące w połowie drogi ze Słowiańska do Doniecka, i solidnie umocniony Artemiwsk, a potem następne miejscowości. W pobliżu granicy z Ukrainą (ale po rosyjskiej stronie) rosyjscy żołnierze porzucili całą kolumnę sprzętu: czołgi, wozy pancerne, katiusze, ciężarówki. Najwidoczniej z drugiej strony granicy nikt się po nią nie zgłosił. Kijów zauważył, że kolumna stoi w zbożu niedaleko granicy, i poprosił Moskwę o jej uprzątnięcie. W miejscowości Czerwonopartyzansk zaś doszło do strzelaniny pomiędzy bojówkarzami: szeregowi chcieli się poddać, dowódcy – walczyć dalej.
Najwyraźniej próbując odwrócić uwagę od rejonu ucieczki, separatyści (a może i regularne oddziały rosyjskie) dokonali w nocy z piątku na sobotę ataków z morza na posterunki ukraińskiej straży wybrzeża w pobliżu granicy z Rosją nad Morzem Azowskim.