Czterech prezydentów i trzech unijnych komisarzy spotkało się w białoruskiej stolicy, by przywrócić pokój na Ukrainie. Jednak rynki walutowe Kijowa i Moskwy nie uwierzyły w koniec wojny: hrywna zaczęła padać w przewidywaniu dalszych działań wojennych, a rubel zaczął się umacniać. Eksperci też wątpili w możliwość osiągnięcia jakiegoś porozumienia.
– Kolosalnego przełomu nie należy oczekiwać – zastrzegł od razu gospodarz spotkania, prezydent Aleksander Łukaszenko w rozmowie z Catherine Ashton.
Propozycje ?Poroszenki
Formalnie w Mińsku spotkali się przywódcy związku celnego (Rosja, Białoruś, Kazachstan) z prezydentem Ukrainy i wysokim przedstawicielem Unii ds. zagranicznych Catherine Ashton oraz dwoma komisarzami: ds. handlu zagranicznego i energii. Faktycznie wszyscy oczekiwali, że w czasie rozmów prezydenci Ukrainy i Rosji ustalą warunki zakończenia działań wojennych w południowo-wschodnich rejonach Ukrainy.
– Popieram integralność terytorialną Ukrainy – rozpoczęła spotkanie Ashton, nie pozostawiając miejsca na dywagacje o podziale, czyli „federalizacji" Ukrainy. Ale najważniejszy rozmówca, rosyjski prezydent Władimir Putin, oświadczył, że „kryzys nie może zostać rozwiązany bez przystąpienia (przez władze w Kijowie) do dialogu ze wschodnimi rejonami Ukrainy".
Dzień przed spotkaniem prezydent Poroszenko rozwiązał parlament, wyznaczając przedterminowe wybory. Częścią jego planu, przedstawianego już wcześniej, było wyłonienie w tych wyborach reprezentantów ogarniętej wojną wschodniej części kraju. Tego jednak chcą uniknąć zarówno separatyści, jak i ich moskiewski sponsor – bez broni, na arenie politycznej są niewiele znaczącą siłą.