Islamistyczna organizacja Boko Haram zajęła już kilka miasteczek na północy Nigerii gdzie usiłuje budować „kalifat" na wzór Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Przywódca ugrupowania Abubakar Shekau złożył taką deklarację 24 sierpnia po zajęciu miasteczka Gwoza tuż przy granicy z Kamerunem. Na zajętych przez siebie terenach bojownicy kopiują porządki wprowadzane na północy Iraku i we wschodniej Syrii: wypędzają albo mordują innowierców, stosują brutalne kary za najdrobniejsze przestępstwa.
Inwazja jest dobrze przygotowana – islamiści wkraczają do zajmowanych osiedli w długich kolumnach. Bojownicy używają ciężarówek i motocykli, a ich „rydwanami bojowymi" są pickupy z zamontowanymi karabinami maszynowymi. Posiadają też kilka pojazdów opancerzonych zdobytych na armii rządowej.
Wkraczając do miasta strzelają do dorosłych mężczyzn, a pozostawione przy życiu kobiety zmuszają do „islamskiego małżeństwa", czyli w praktyce do seksualnego niewolnictwa. Jak twierdzą świadkowie zabijani są nawet muzułmanie, których „wina" polega na tym, iż zgodzili się na życie obok chrześcijan i „wysługiwali się" rządowi. Zgodnie z logiką Boko Haram wszyscy, którzy się do nich nie przyłączyli wspierali lokalne oddziały samoobrony cywilnej (JTF).
Uciekinierzy z miast na północy Nigerii opowiadają o wysadzaniu w powietrze kościołów i zmuszaniu schwytanych chrześcijan do przyjęcia islamu. Wielu nawet w ten sposób nie zdołało ocalić życia, bowiem zostali uznani za „nieposłusznych". Po zakończeniu pacyfikacji wszyscy pozostali przy życiu mieszkańcy zdobytej miejscowości zmuszani sa do modłów „o lepsze życie pod rządami islamu".
Tysiące ludzi z przygranicznych regionów w stanie Borno uciekły w minionych tygodniach do sąsiedniego Kamerunu. Nieliczni na północy Nigerii chrześcijanie są przekonani, ze armia ich nie ochroni. Źle wyposażeni i pozostawieni sami sobie w odległych garnizonach żołnierze często uciekają wraz z cywilami ratując życie przed najazdem islamistów.