Anna Słojewska? z Brukseli
Od 1 listopada rozpoczyna się kadencja nowej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Jeana-Claude'a Junckera. Mimo zamieszania i wymiany jednego komisarza Parlament Europejski uporał się z procedurami. Zatwierdził wczoraj Komisję Junckera. Nie będzie opóźnień w przejmowaniu obowiązków przez nową ekipę.
Luksemburczyk na czele, jego prawą ręką jest Holender, szefową dyplomacji Włoszka. Oboje w randze wiceprzewodniczących.
Juncker będzie miał jeszcze pięcioro zastępców: Fina, Łotysza, Estończyka, Słowaka i Bułgarkę. Tylko dwoje z nich ?– Włoszka i Bułgarka – będzie miało pod sobą konkretne dyrekcje generalne, czyli takie unijne ministerstwa z tysiącami urzędników. Pozostali będą wiceprzewodniczącymi koordynatorami pracy innych komisarzy. Każdy z nich został wyznaczony do realizacji jednego z priorytetów politycznych Junckera. Na przykład Słowak zajmie się unią energetyczną, a Estończyk – rynkiem cyfrowym.
Rewolucyjny pomysł Junckera, żeby wiceprzewodniczący mieli do realizacji cele polityczne, oznacza, że teki pozostałych komisarzy zostały powiększone. Bo nie trzeba było obdzielać przedstawicieli wszystkich ?27 krajów (poza Luksemburgiem) coraz bardziej rozdrobnionymi dyrekcjami.