Wojna dyplomatyczna USA-Rosja

Między Waszyngtonem i Moskwą trwa wojna dyplomatyczna i informatyczna.

Publikacja: 30.10.2014 01:01

Obama z bananem – pokaz laserowy na fasadzie budynku amerykańskiej ambasady w dniu urodzin prezydent

Obama z bananem – pokaz laserowy na fasadzie budynku amerykańskiej ambasady w dniu urodzin prezydenta USA urządzony przez „nieznanych sprawców”

Foto: YouTube

„Jednemu z amerykańskich dyplomatów (w Moskwie) przebito opony w samochodzie. Innemu włamano się do poczty internetowej" – za pomocą kilku przykładów opisała sytuację amerykańska telewizja ABC, powołując się na raport stworzony na potrzeby Departamentu Stanu USA.

„Praktykowane są toporne, prowokacyjne chwyty z wykorzystaniem nielegalnie zdobytych danych o życiu osobistym" – tak z kolei moskiewski MSZ opisał działania Amerykanów przeciw rosyjskim dyplomatom w Waszyngtonie. Ministerstwo odpowiedziało w ten sposób na reportaż amerykańskiej telewizji.

– Jest to demonstracja wzajemnej nieprzyjaźni, która miała już miejsce między Rosją i Stanami Zjednoczonymi w czasie zimnej wojny. Niestety, retoryka i metody z tamtych czasów powracają do dzisiejszej polityki międzynarodowej – powiedział „Rz" Fiodor Łukjanow, szef Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej.

Powróciła atmosfera z czasów zimnej wojny

Mała zimna wojna

Powrót atmosfery z czasów zimnej wojny potwierdzają Amerykanie. „Wszystkie incydenty zebrane razem tworzą obraz akcji narastającego zastraszania i agresywnego nacisku (na amerykańskich dyplomatów), prawdopodobnie kierowanej przez FSB – następczyni KGB" – cytuje telewizja ABC dyplomatów z Waszyngtonu.

Według niej problemy, jakie Rosjanie tworzą w pracy ambasady, były „poruszane na najwyższym szczeblu", nawet w rozmowach prezydentów obu krajów.

Pierwsze sygnały pogorszenia sposobu traktowania amerykańskich dyplomatów pojawiły się podczas antyputinowskich demonstracji na przełomie lat 2011 i 2012. Wracający na Kreml Władimir Putin powiedział wtedy, że manifestacje „zostały przygotowane w korytarzach (amerykańskiego) Departamentu Stanu". Rozpoczęło się agresywne śledzenie dyplomatów wychodzących z budynku ambasady na spotkania.

Jednak kulminacja akcji nastąpiła wraz z wybuchem wojny na Ukrainie.  Kilku dyplomatów po powrocie do domu znalazło rozrzucone rzeczy czy otwarte okna. Nieznani ludzie zaczęli zastraszać rosyjskich pracowników ambasady, tak jak i interesantów stojących w kolejce przed budynkiem.

Podobne akcje ze strony „nieznanych sprawców" przeżyła i polska ambasada, ale jeszcze w 2005 roku. Wtedy pobito m.in. rosyjskiego kierowcę pracującego dla polskiej placówki oraz ówczesnego korespondenta „Rzeczpospolitej" w Moskwie Pawła Reszkę. Spośród Amerykanów nikt nie został do tej pory pobity. Również Brytyjczycy byli poddani podobnemu naciskowi po zamordowaniu w Londynie byłego oficera FSB Aleksandra Litwinienki i wszczęciu tam oficjalnego śledztwa. Członkowie młodzieżowego, proputinowskiego ugrupowania demonstracyjnie śledzili brytyjskiego ambasadora w Moskwie i uniemożliwiali mu spotkania. Pół roku temu ówczesny amerykański ambasador USA Michael McFault został sam na parkingu rosyjskiego ministerstwa (do którego przyjechał na zaproszenie rosyjskich dyplomatów), ponieważ policja aresztowała jego kierowcę.

Festiwal złośliwości

Obecnie rosyjski MSZ również oskarża Amerykanów o wywieranie presji na dyplomatów pracujących w Waszyngtonie. Według Moskwy „nie tak dawno" zdarzało się, że rosyjscy dyplomaci „byli skuwani kajdankami i przesłuchiwani (przez amerykańską policję), a także ich żony". MSZ nie podał jednak, kiedy i komu się to przydarzyło. Wiadomo, że podobny przypadek miał miejsce w Holandii, za co przepraszało tamtejsze ministerstwo spraw zagranicznych.

Rosyjski MSZ poskarżył się też, że Amerykanie w Moskwie „ponad 20 razy w ciągu ostatniego roku naruszyli zasady ruchu drogowego w stolicy".

– W najbliższych kilku latach sytuacja ta się nie zmieni ponieważ Waszyngton i Moskwa zeszły do bardzo niskiego poziomu stosunków, została złamana etyka dyplomatyczna – powiedział Łukjanow.

Do utrudniania życia amerykańskim dyplomatom doszły też ataki hakerskie. W środę poinformowano, że doszło do włamania do sieci komputerowej Białego Domu. Atak dotknął jej część, która nie jest utajniona. Mimo to w Białym Domu odłączono część komputerów. Jeden z urzędników poinformował, że włamaniu nie towarzyszyła kradzież danych czy próba uszkodzenia programu. To zaś jego zdaniem świadczy o tym, że atakujący chcieli przyjrzeć się dostępnej części sieci, by przygotować kolejny atak na jej tajną część. „Washington Post" twierdzi, że ślady hakerów prowadzą do Rosji. Jednak oficjalnie nikt nie potwierdził tej informacji.

W sierpniu amerykański holding JP Morgan przeżył zmasowany atak hakerów. Po jego odparciu nieoficjalnie mówiono również o rosyjskich śladach. W kwietniu bank JP Morgan odmówił dokonania przelewu z konta rosyjskiej ambasady, co wywołało wściekłość w Moskwie. „Chiny zajmują się hakerstwem częściej, ale Rosjanie lepiej włamują się do komputerów" – napisał „Wall Street Journal".

– Podczas ostatniego przemówienia w ONZ prezydent Obama wymienił Rosję jako zagrożenie w jednym ciągu z wirusem Ebola i Państwem Islamskim. Z tego wynika, że dialog między Waszyngtonem a Moskwą jest niemożliwy, tak jak dialog z islamistami czy wirusem. Do takiego stopnia konflikt nie dochodził nawet za czasów zimnej wojny – powiedział Łukjanow.

– Polityczny barometr cały czas wskazuję burzę, ale kryzys na Ukrainie zaczyna się kończyć – powiedział „Rz" zastępca dyrektora rosyjskiego Instytutu USA i Kanady Wiktor Krimienjuk. – Coś się udało, coś się nie udało. Coś dostała Rosja, coś – Zachód. A my nie zaatakowaliśmy przecież terytorium USA czy jego sojuszników. Działaliśmy tak, jak przywykliśmy to robić na postsowieckim terytorium. Teraz przywódcy USA i Rosji muszą zdecydować, co dalej – tłumaczył.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174