Donbas. Cisza przed burzą

Separatyści szykują się do niedzielnych wyborów parlamentarnych w tzw. Noworosji i zapowiadają kolejną wojnę.

Publikacja: 30.10.2014 20:48

Donbas. Cisza przed burzą

Foto: AFP

W okupowanej części Donbasu prorosyjscy separatyści przeprowadzą w niedzielę wybory do parlamentów samozwańczych republik: donieckiej i ługańskiej. Obecnie na terenie tych „republik" mieszka około 3 mln ludzi.

- Gdy mieszkańcy naszych republik (donieckiej i ługańskiej - red.) wybiorą swoich przedstawicieli, powstaną organy władzy i instytucje państwowe. Zaczniemy budować naszą państwowość i uruchomimy wspólną konfederację pod znamienną nazwą „Noworosja" – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Mirosław Rudenko, wieceprzewodniczący samozwańczego parlamentu Donieckiej Republiki Ludowej.

Tymczasem władze w Kijowie uznają wybory w Donbasie za nielegalne i oskarżają separatystów o naruszenie pokojowego porozumienia, do którego doszło na początku września w Mińsku podczas spotkania grupy kontaktowej w sprawie uregulowania ukraińskiego kryzysu.

- Stawia to pod dużym znakiem zapytania cały proces pokojowy. Samorządowe wybory w Donbasie mogą się odbywać wyłącznie na podstawie prawa ukraińskiego - oświadczył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Podobnie jak Kijów, wyników wyborów w „Noworosji" nie uzna Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Stanowisko w tej sprawie zajął również sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, który zaapelował do separatystów, by zrezygnowali z przeprowadzenia tych wyborów. - Wybory te ostro naruszają Mińskie porozumienie i memorandum, którego trzeba przestrzegać – powiedział Ban Ki Mun.

W Moskwie zaś patrzą na wybory w „Noworosji" z zupełnie innej perspektywy. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, oświadczył, że Rosja uzna wybory w samozwańczych republikach. - Oczekujemy, że wybory odbędą się w normalnym trybie i naturalnie, że uznamy ich wyniki. Liczymy, że mieszkańcy Donbasu wezmą udział w swobodnym głosowaniu i nikt nie będzie próbował im przeszkadzać – powiedział Ławrow.

Powagi sytuacji dodaje oficjalne oświadczenie w tej sprawie opublikowane na stronie rosyjskiego MSZ. "Uważamy, że stanowisko pospolitego ruszenia Donbasu jest słuszne i całkowicie odpowiada mińskim porozumieniom. Na południowym wschodzie Ukrainy trzeba jak najszybciej utworzyć sprawnie działające organy władzy, by rozwiązać problemy mieszkańców tego regionu i zabezpieczyć porządek" – czytamy w oświadczeniu rosyjskiego MSZ.

Oświadczenie to wywołało natychmiastową reakcję Brukseli. – Takie działanie nie będą sprzyjać temu, by w Unii Europejskiej zmieniło się podejście do sankcji wobec Rosji. Lecz odwrotnie, może to spowodować kolejne negatywne skutki – powiedział Vygaudas Uszackas, przedstawiciel Unii Europejskiej w Moskwie.

Wszystko wskazuje na to, że „zabezpieczać porządek" podczas niedzielnych wyborów w Donbasie będą rosyjscy żołnierze. Rada Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy ostrzegała w środę, że Rosja od kilku dni ściąga swoje jednostki wojskowe spod Rostowa nad Donem do Doniecka i na południe donieckiego obwodu.

- Opierając się na danych naszego wywiadu, 2 listopada na terenach kontrolowanych przez bojówkarzy może dojść do prowokacji, w wyniku czego może zginąć duża liczba cywilów – oświadczył Andrij Łysienko, rzecznik ukraińskie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Niepokojące jest to, że liderzy separatystów kilkakrotnie zapowiadali, że „zawieszenie broni" ma charakter tymczasowy i że armia „Noworosji" będzie walczyła o odzyskanie utraconych terenów w Donbasie. Obecnie separatyści kontrolują najbardziej zaludnione regiony obwodów donieckiego i ługańskiego.

- Na razie prowadzimy negocjacje z Kijowem odnośnie Mariupola. Pokojowo oni (Ukraińcy –red.) nie chcą tego oddawać. Więc nic nie pozostaje jak odebrać to siłą – powiedział Aleksandr Zacharczenko, premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.

Kilka dni temu Zacharczenko zapowiadał, że tuż po wyborach, „nowe władze Donbasu" będą domagały się zwrotu regionów, zajętych przez ukraińską armię tuż przed zawieszeniem broni.

- Kramatorsk, Mariupol i Słowiańsk są i będą naszymi miastami. Zamierzamy zabrać je z powrotem. Dlatego nie wykluczam kontynuacji ciężkich walk – mówił Zacharczenko.

Ukraińscy eksperci traktują jego wypowiedzi poważnie i wskazują, że separatyści rzeczywiści szykują się do kolejnej wojny. – Obecnie obserwujemy w Donbasie aktywność rosyjskich wojsk, porównywalną do tej, która miała miejsce podczas sierpniowych starć pod Iłowajskiem. Przerzucani są tam nie tylko żołnierze, lecz również ciężki sprzęt wojskowy – mówi „Rzeczpospolitej" kpt. Aleksej Arestowycz, znany ukraiński ekspert wojskowy.

– Rosjanie mają dopilnować porządku podczas wyborów, które są warunkiem koniecznym do utworzenia enklawy pod nazwą „Noworosja" – dodaje. Jak twierdzi, tuż po przeprowadzeniu wyborów, separatyści ruszą do ofensywy w kierunku Zaporoża. – Prawdopodobnie będą próbowali zająć zaporoską elektrownię, która jest głównym źródłem energii dla Krymu. Rosjanie nadal chcą utworzyć korytarz, który połączy Donbas z okupowanym półwyspem i jest to ich głównym celem strategicznym – wskazuje Arestowycz.

W okupowanej części Donbasu prorosyjscy separatyści przeprowadzą w niedzielę wybory do parlamentów samozwańczych republik: donieckiej i ługańskiej. Obecnie na terenie tych „republik" mieszka około 3 mln ludzi.

- Gdy mieszkańcy naszych republik (donieckiej i ługańskiej - red.) wybiorą swoich przedstawicieli, powstaną organy władzy i instytucje państwowe. Zaczniemy budować naszą państwowość i uruchomimy wspólną konfederację pod znamienną nazwą „Noworosja" – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Mirosław Rudenko, wieceprzewodniczący samozwańczego parlamentu Donieckiej Republiki Ludowej.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174