Zwroty podatkowe tzw. tax allowance oraz mieszkania socjalne będą dostępne dla imigrantów z UE dopiero po czterech latach pracy w Zjednoczonym Królestwie. Nie będzie też świadczeń na dzieci imigrantów, jeżeli mieszkają poza krajem. Z kolei imigranci zarobkowi, którzy nie znajdą pracy w okresie sześciu miesięcy od przybycia do Wielkiej Brytanii, zostaną deportowani. Takie są najważniejsze punkty kompleksowego planu Davida Camerona, który zostanie lada moment podany do publicznej wiadomości.
W nowych propozycjach nie będzie najprawdopodobniej nic o dyskutowanych kwotach imigracyjnych. Takie rozważania wywołały oburzenie Brukseli oraz w wielu stolicach europejskich. Ich wprowadzenie oznaczałoby odrzucenie przez Wielką Brytanię jednej z podstawowych zasad funkcjonowania Unii, jaką jest swobodny przepływ osób i towarów w ramach UE. Wprowadzając takie ograniczenia, Wielka Brytania postawiłaby pod znakiem zapytania swe członkostwo w Unii.
Cameron nie czyni tajemnicy z tego, że chce, aby jego kraj pozostał w Unii jednak na nieco innych warunkach niż obecnie. Zdaniem brytyjskich mediów, modyfikując swe propozycje ograniczenia świadczeń dla imigrantów zamierza skłonić uczestników zapowiadanego na 2017 rok referendum w sprawie członkostwa do głosowania za pozostaniem w UE.
Referendum odbędzie się pod warunkiem, że torysi, partia Camerona, wygrają wybory parlamentarne w maju przyszłego roku.
Ogłoszenie nowych zasad świadczeń socjalnych dla imigrantów zbiega się z najnowszymi informacjami statystycznymi. Wynika z nich, że przez 12 miesięcy do czerwca tego roku w Wielkiej Brytanii osiedliło się 260 tys. więcej osób niż wyjechało. W tym okresie przybyło na wyspy 228 tys. imigrantów z krajów UE. Imigracja netto, czyli różnica pomiędzy liczbą imigrantów i emigrantów była rekordowa w 2005 roku, kiedy to wyniosła 320 tys. osób. Spadła następnie do 154 tys. osób w 2012 roku.