Korespondencja z Brukseli
- To powrót do doktryny ograniczonej suwerenności, którą pamiętamy z Układu Warszawskiego jako doktrynę Breżniewa - tak przedstawiony w środę pomysł Komisji Europejskiej ocenia Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO. - Na podstawie tej doktryny w 1968 roku najechano Czechosłowację, a pod inną nazwą stała się ona podstawą do agresji na Ukrainę.
Co wzbudza tak ostrą krytykę polskiego eurodeputowanego? Chodzi o przegląd Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, czyli zestawu zasad, na podstawie których UE układa swoje relacje z 16 sąsiadami ze wschodu i południa. To właśnie ta polityka, w swoim regionalnym wydaniu znana pod nazwą Partnerstwa Wschodniego, stała się instrumentem zbliżania Ukrainy, Gruzji, czy Mołdawii do UE, poprzez zaoferowanie im umów stowarzyszeniowych przewidujących stworzenie stref wolnego handlu.
W reakcji na ukraińskie aspiracje Rosja zajęła Krym, a potem dokonała agresji we wschodniej Ukrainie. Dla wielu krytyków zbliżania krajów postsowieckich do UE reakcja Rosji jest dowodem na to, że polityka sąsiedztwa w swojej dotychczasowej formie była błędem i należy się z niej wycofać.
Dla innych, jak np. Saryusz-Wolskiego, wściekłość Rosji to dowód na słuszność unijnej polityki i argument na rzecz jej wzmacniania. Która z opcji zwycięży, okaże się na jesieni, gdy UE przyjmie zrewidowaną strategię wobec sąsiadów.
Na razie rozpoczęła konsultacje. Ale już na podstawie przedstawionych wczoraj tematów i pytań dla uczestników konsultacji widać, że efekty nie muszą być dobre dla samych zainteresowanych. KE wprowadza bowiem pojęcie "sąsiadów sąsiadów". I podkreśla, że wielu wyzwań nie da się odpowiednio potraktować bez brania pod uwagę opinii lub bez współpracy z "sąsiadami sąsiadów". I nawet nie ukrywa, że za tym pojęciem kryje się też Rosja.
- Co można zrobić lepiej, aby zapewnić większą spójność między Europejską Polityką Sąsiedztwa a relacjami UE z Rosją - brzmi pytanie, na które powinni odpowiedzieć uczestnicy konsultacji, a więc przede wszystkim państwa członkowskie, które ostatecznie zadecydują o zmianach w polityce sąsiedztwa. To wyraźna zmiana podejścia. Do tej pory Bruksela konsekwentnie utrzymywała, że relacje państw sąsiedzkich z UE są ich suwerenną decyzją i zdanie krajów trzecich w tej sprawie nie powinno być brane pod uwagę.