W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku do Kijowa uciekło z Rosji co najmniej siedem osób. Ostatnią jest Jekaterina Maldon z Moskwy. Na pożegnanie z ojczyzną umieściła na YouTube nagranie, na którym czyta wiersz Michaiła Lermontowa „Żegnaj mi, Rosjo nieumyta".

Maldon była działaczką demokratyczną, uczestniczyła w wielu akcjach protestu, również przeciw rosyjskiej agresji na Krym i interwencji w Donbasie. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku „nieznani sprawcy" ogromnym nakładem pracy wymalowali część klatki schodowej i samych schodów w pobliżu drzwi do jej mieszkania w kolory ukraińskiej flagi, na ścianach zaś czarno-czerwony sztandar z napisem „Prawy sektor" i portret Stepana Bandery z napisem „Dziękuję".

Od następnego miesiąca u Maldon rozpoczęły się rewizje (zarekwirowano jej komputer oraz kartę kredytową) i wezwania na przesłuchania. W końcu nie wytrzymała i uciekła. Przed nią schronienie na Ukrainie znalazło małżeństwo działaczy z Niżnego Nowogrodu oraz trzech byłych rosyjskich więźniów politycznych. Po wyroku skazującym na areszt domowy do Kijowa uciekł publicysta Paweł Szechtman.

Od pomarańczowej rewolucji w ukraińskiej stolicy mieszka kilka tysięcy uciekinierów z Rosji. W pierwszej fali schronienia szukali tam działacze rosyjskich partii demokratycznych z lat 90.

—ał