Na zapleczu norweskiego przejścia granicznego w Storskog – jedynego na dalekiej północy kraju – leży góra porzuconych rowerów. Szef policji z pobliskiego Kirkenes Hans Moellebakken pokazuje je pytany o syryjskich uchodźców.
Zgodnie z przepisami granicy nie wolno przekraczać pieszo. Dlatego Syryjczycy kupują rowery i pedałują szosą z odległej o 30 kilometrów od granicy rosyjskiej miejscowości Nikiel. Większość jednak wybiera wygodniejszą drogę: wynajmują taksówkę w Murmańsku (odległym o około 180 kilometrów od Norwegii), dojeżdżają nią w pobliże przejścia granicznego, wioząc rowery samochodem, i tylko ostatnie 100 metrów przejeżdżają na nich.
Żaden taksówkarz nie chce bowiem ich wwozić do Norwegii, mimo że mieszkańcy przygranicznych rejonów Rosji mają przepustki pozwalające na podróżowanie bez wiz (podobnie jak mieszkańcy Kaliningradu do Polski). „Z powodu uchodźców Norwegowie mogą rozebrać cały samochód na śrubki i jeszcze odebrać przepustkę" – tak „Komsomolskiej Prawdzie" taksówkarz z Murmańska tłumaczył, dlaczego Syryjczycy muszą jeździć przez granicę na rowerach. Moellebakken powiedział zaś, że policja obecnie karze mandatami (ok. 700 dol.) kierowców wwożących uchodźców do kraju – za współudział w handlu ludźmi.
Uchodźcy dostają się do Rosji z Syrii lub obozów uchodźców w Libanie, w każdym razie rosyjskie wizy dostają w ambasadach w Bejrucie lub Damaszku. Łącznie z biletem samolotowym do Moskwy kosztuje to ich ok. 1,8 tys. dol. Potem pociągiem do Murmańska przez Petersburg, a z Murmańska taksówką – z rowerami. Wszystko razem kosztuje od sześciu do dziewięciu razy mniej niż koszt podróży z Turcji przez Grecję do Niemiec (gdzie 2,5 tys. dol. trzeba zapłacić przemytnikom za samo przepłynięcie morza).
Jednak rosyjskie władze twierdzą, że „północną trasę" wybierają jedynie setki, a nie setki tysięcy emigrantów. – Poprzednio granicę przechodziło 20 cudzoziemców miesięcznie, teraz – około 300 – mówi jeden z urzędników murmańskiego FSB. Jednak norweska policja znalazła w ciągu miesiąca 400 Syryjczyków.
Głównym problemem jest to, że rosyjscy urzędnicy nie wiedzą, ilu syryjskich uchodźców znajduje się na terenie ich ogromnego państwa. – Według danych z końca sierpnia na terenie Rosji było 6 tysięcy obywateli Syrii – poinformowała „Rz" służba prasowa rosyjskiej Federalnej Służby Migracji. Jednak szef Służby Konstantin Romodanowski mówił dziennikarzom o 12 tysiącach. Organizacje społeczne zajmujące się uchodźcami informują z kolei, że tylko w Moskwie jest ich 5–10 tysięcy.