Reklama

"Głupiec". Brytyjscy posłowie o Trumpie

- Nie powinniśmy pozwalać Donaldowi Trumpowi zbliżać się do Wielkiej Brytanii. Trump może być głupcem, ale nie może mieć prawa, być groźnym głupcem w Wielkiej Brytanii - mówił poseł Partii Pracy Jack Dromey podczas debaty w brytyjskim parlamencie, której tematem była kwestia ewentualnego zakazania Trumpowi wjazdu na teren kraju.

Aktualizacja: 19.01.2016 08:02 Publikacja: 19.01.2016 04:58

"Głupiec". Brytyjscy posłowie o Trumpie

Foto: AFP

Do debaty doszło w związku z petycją, której autorzy domagali się, by Trump został objęty zakazem wjazdu do Wielkiej Brytanii. Była to reakcja na słowa ubiegającego się o nominację amerykańskiej Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich miliardera, który stwierdził, że USA powinny czasowo zabronić wjazdu na teren kraju muzułmanom. Pod petycją w sprawie Trumpa podpisało się 574 tys. osób - a zgodnie z brytyjskim prawem każda petycja, pod którą podpisze się więcej niż 100 tys. obywateli, musi być przedmiotem debaty w parlamencie. 

"Wielka Brytania zakazywała wjazdu na terytorium kraju wielu osobom stosującym mowę nienawiści. Te same zasady powinny obowiązywać każdego, kto zamierza odwiedzić Zjednoczone Królestwo. Jeśli Wielka Brytania ma zamiar nadal stosować kryterium >nieakceptowalnego zachowania<, które wyklucza przekroczenie granic państwa, powinno ono stosować się zarówno do biednych, jak i bogatych, do słabych i potężnych" - napisali autorzy petycji.

Podczas debaty wielu parlamentarzystów zwracało uwagę, że choć słowa Trumpa były groźne i oparte na uprzedzeniach, to jednak zakazanie mu wjazdu do Wielkiej Brytanii uczyniłoby z niego w oczach wielu Amerykanów "męczennika". Takiego argumentu użył m.in. poseł Partii Pracy Paul Flynn, który zauważył również, że taki krok w stosunku do prawdopodobnego kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta, byłby postrzegany jako "antyamerykański". - Na uprzedzenia Trumpa powinniśmy odpowiedzieć rozsądkiem, gościnnością i grzecznością. Nie wzmacniajmy jego popularności atakami na niego - apelował Flynn. 

Przedstawiciel brytyjskiego MSW James Brokenshire przyznał, że rząd ma możliwości, by zakazywać wjazdu na teren Wielkiej Brytanii osobom, które "czynią szkody", ale przypomniał, że USA są najważniejszym sojusznikiem Wielkiej Brytanii, w związku z czym Londyn musi utrzymywać kontakty z kandydatami na prezydenta tego kraju, nawet jeśli "głęboko nie zgadza się" z ich poglądami. Podobnego zdania był Andrew Murrison, przedstawiciel Partii Konserwatywnej, który nazwał Trumpa "dziwaczną" osobą, ale dodał, że obejmowanie zakazem wjazdu kogoś, kto może zostać prezydentem USA, mogłoby zaszkodzić relacjom między obydwoma państwami.

Z kolei sir Edward Leigh, inny poseł torysów przypominał, że Wielka Brytania gościła despotów, którzy "robili znacznie gorsze rzeczy niż cokolwiek, o czym Trump może pomyśleć". - Czy nam się to podoba, czy nie, to jest kandydat na prezydenta najpotężniejszego kraju świata, naszego ważnego sojusznika. A my przyjmowaliśmy już liderów Arabii Saudyjskiej i Chin, a nawet Nicolae Ceaucescu - mówił.

Reklama
Reklama

Zakaz wjazdu dla Trumpa poparła przedstawicielka Partii Pracy Tulip Siddiq, który stwierdził, że słowa Trumpa mogą doprowadzić do "wzrostu napięcia między różnymi społecznościami" i zaapelowała, by temu "toksycznemu i destrukcyjnemu" człowiekowi zakazać wygłaszania jego poglądów na Wyspach. - Prawo istnieje, by chronić opinię publiczną i mieszkańców Wielkiej Brytanii od osób takich jak Trump - dodała.

Natomiast Naz Shah, kolega Siddiq z Partii Pracy stwierdził, że zaprosiłby Trumpa na curry, powitał go i w czasie dyskusji walczyłby z jego poglądami. 

Debata nie zakończyła się głosowaniem.

Zobacz także:

Kampania PiS w Europarlamencie

Reklama
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1261
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1260
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1259
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1258
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1257
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama