Biali Amerykanie wybraliby Donalda Trumpa

Gdyby głosowali sami biali, Trump bez trudu wygrałby wybory. Czy Latynosi i Murzyni uratują Clinton?

Aktualizacja: 18.05.2016 19:45 Publikacja: 17.05.2016 18:35

Trumpa popiera już 45 proc. wyborców, Clinton - 48 proc.

Trumpa popiera już 45 proc. wyborców, Clinton - 48 proc.

Foto: AFP

Najnowszy sondaż przeprowadzony przez NBC zadaje kłam tym, którzy wróżą miliarderowi pewną klęskę. Bardzo poważna (14 tys. osób) reprezentatywna próba wyborców pokazuje, że szanse na zwycięstwo Donalda Trumpa i Hillary Clinton są coraz bardziej wyrównane. Republikanin otrzymałby bowiem 45 proc. głosów, ledwie 3 pkt proc. mniej niż kandydatka demokratów.

Na pół roku przed dniem głosowania polaryzacja amerykańskiego społeczeństwa jest coraz bardziej wyraźna. I to na kilku poziomach. Przede wszystkim etnicznym. Okazuje się bowiem, że wśród samych białych Trump dosłownie miażdży Clinton, zdobywając 53 proc. wobec 39 proc.

Biedniejszy, niż wygląda

– Te wybory pokazują, że podziały rasowe są w USA znacznie żywsze, niż się spodziewano. Kampania Trumpa to de facto ostatnia próba obrony dawnego świata, w którym wciąż dominują biali – mówi „Rz" Christopher S. Chivvis, wicedyrektor waszyngtońskiej Rand Corporation.

Biali Amerykanie stanowią już tylko 63 proc. obywateli USA i z każdym rokiem ich liczba maleje, w szczególności z powodu napływu Latynosów. Za cztery lata strategia wyborcza Trumpa, który wręcz obraża mniejszości narodowe, będzie miała wyraźnie mniejsze szanse na sukces. Sondaż NBC pokazuje bowiem, że Clinton zdobywa poparcie aż 84 proc. czarnych i 75 proc. Latynosów. Na razie jednak kandydat republikanów może liczyć na wygraną w tak kluczowych stanach zamieszkanych przez mniejszą liczbę kolorowych, jak Ohio czy Pensylwania.

Te wybory dzielą także Amerykę według płci. Okazuje się, że choć Trump wygrywa przewagą 11 pkt proc. wśród mężczyzn, to przegrywa 15 pkt proc. wśród kobiet.

– Znaczenie kobiet w amerykańskiej polityce także rośnie. I znów kampania Trumpa oparta na obronie tradycyjnej pozycji mężczyzn jest próbą obrony starego świata – mówi Chivvis.

To jest także starcie Ameryki niewykształconej z tą, która jest lepiej przygotowana na konkurowanie w otwartym świecie. Bo znów wśród tych, którzy mają wykształcenie podstawowe lub średnie, Trump wygrywa 5 pkt proc., podczas gdy Clinton uzyskuje przewagę 7 pkt proc. wśród Amerykanów z wyższym wykształceniem.

Hillary Clinton chce w tej kampanii wydać jeszcze około miliarda dolarów. Ogromna fala reklam w mediach ma nakreślić obraz Trumpa jako człowieka, który nie szanuje kobiet, ciągle zmienia poglądy, ma do ukrycia różne operacje finansowe. „New York Times" na początku tygodnia ujawnił, że wycena wielu nieruchomości Trumpa jest grubo przeszacowana: samo pole golfowe w Westchester jest warte nie 50 mln dolarów, jak podaje kandydat republikanów, lecz tylko 1,2 mln.

Ale Trump, który w tej kampanii okazał się mistrzem wyczuwania nastrojów wyborców, do tej pory wychodził zupełnie bez szwanku z takich insynuacji. Większe znaczenie może mieć natomiast to, że niespodziewanie aparat Partii Republikańskiej zaczyna stawać za jego kandydaturą. Okazuje się, że aż 60 proc. wyborców tego ugrupowania widzi w Trumpie najlepszego przywódcę tej formacji, a jedynie 30 proc. przewodniczącego Izby Reprezentantów Paula Ryana.

Bukmacherzy wierzą w Clinton

Co więcej, 63 proc. wyborców, którzy postrzegają siebie jako „głęboko konserwatywnych", popiera kandydaturę Donalda Trumpa, choć miesiącami jego kontrkandydaci, jak Ted Cruz czy Marco Rubio, nie bez racji przekonywali wyborców, że poglądy i postawa życiowa miliardera z konserwatyzmem nie miały wiele wspólnego.

– 40 lat działalności publicznej Hillary Clinton w tej kampanii okaże się łatwym celem ataków Trumpa. Tu walka będzie nierówna, bo sam Trump na takie ataki nie jest narażony. To jego pierwsza kampania prezydencka, pierwszy udział w życiu publicznym. Z tego punktu widzenia ma niejako dziewicze papiery – mówi Chivvis.

Wbrew przewidywaniom to teraz demokraci wchodzący w decydującą fazę kampanii wyborczej są podzieleni. Clinton, choć ma już właściwie zapewnioną nominację swojej partii, musi jednak wciąż bronić się przed zakusami senatora z Vermontu Berniego Sandersa, który pokonał ją w prawyborach w przeszło 20 stanach.

– Sanders bardzo przesunął debatę w prawyborach na lewo, uwydatnił, w jak wielkim stopniu Clinton jest częścią establishmentu i jak bardzo jest współodpowiedzialna za system, który doprowadził do pauperyzacji znaczną część klasy średniej. Hillary będzie teraz trudno przekonać do swojej kandydatury tę część wyborców, wielu z nich może pozostać w domu – przewiduje ekspert Rand Corporation.

W zwycięstwo Clinton wierzą jednak wciąż bukmacherzy. Za postawione na nią wczoraj 11 dolarów można by było wygrać ledwie 4 dolary.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1182
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177