Jeśli dwie osoby są od siebie oddalone o 2 metry, to gdy jedna z nich kaszle, a nie ma na sobie maski, powoduje, że druga będzie narażona na nawet 10 tys. więcej takich kropelek - wynika z badania, którego wyniki opublikowano w czasopiśmie „Royal Society Open Science”.
- Nie ma żadnych wątpliwości, że maski mogą radykalnie zmniejszyć rozprzestrzenianie się potencjalnie zawierających wirusy kropelek - powiedział AFP Ignazio Maria Viola, jeden z autorów badania, ekspert z Wydziału Inżynierii Uniwersytetu w Edynburgu.
Za główny czynnik napędzający transmisję wirusa SARS-CoV-2 uważa się duże kropelki z dróg oddechowych, które zachowują się jak pociski, dopóki nie opadną wskutek działania grawitacji. Mniejsze, czasami nazywane kroplami aerozolu, mogą pozostawać zawieszone w powietrzu przez dłuższy czas. Badanie skupiało się na cząstkach o średnicy większej niż 170 mikronów - czyli ok. 2-4 razy większej, niż grubość włosa. Cząsteczki aerozolu, które mają tendencję do podążania za prądami powietrza, są ogólnie opisywane jako mniejsze niż 20 lub 30 mikronów.
- Jeśli nosisz maskę, ograniczasz przenoszenie wirusa nawet dziesięciokrotnie - powiedział Ignazio Maria Viola.
Według Institute for Health Metrics and Evaluation (IHME) w Seattle w USA, powszechne stosowanie masek mogłoby uratować ok 55 tys. osób. Naukowcy z instytutu - którzy przewidywali w połowie lipca, że liczba zgonów Covid-19 w Stanach Zjednoczonych przekroczy 224 tys. do 1 listopada - przewidują zgodnie z obecnym trendem 561 tys. zgonów do 1 kwietnia 2021 roku. Ich zdaniem noszenie masek w tym czasie zmniejszyłoby liczbę ofiar śmiertelnych na świecie o 400 tys., z 2,9 miliona do 2,5 miliona. Do tej pory liczba zgonów, związanych z Covid-19, to ok. 1,7 mln.