Od ogłoszenia wyników referendum z 23 czerwca trwa zaklinanie rzeczywistości.
– Brexit zmieni stosunki między Wielką Brytanią i Unią Europejską, ale nie zmieni miejsca Zjednoczonego Królestwa w NATO. Brytyjczycy pozostaną silnymi i zaangażowanymi sojusznikami – deklaruje sekretarz generalny paktu Jens Stoltenberg.
– Po potencjalnym Brexicie z pewnością oczekuję zwiększenia roli Wielkiej Brytanii w NATO. To może być tylko korzystne dla Polski – wtóruje szef MON Antoni Macierewicz, cytowany przez Reutersa.
Prawda nie jest jednak różowa. Od ogłoszenia decyzji o referendum na początku 2013 r. Wielka Brytania była tak zaangażowana w debatę nad swoim miejscem w Europie, że właściwie wycofała się ze wspólnych inicjatyw wojskowych. Jeszcze w 2013 r. Izba Gmin odrzuciła prośbę Davida Camerona o udział w interwencji w Syrii, do czego zachęcał go prezydent Francji François Hollande. Potem zaś Brytyjczycy odwrócili się od kryzysu na Ukrainie, pozostawiając wolne pole Niemcom i Francuzom. „Nie mogliśmy na nich liczyć w stabilizowaniu Bliskiego Wschodu. A na Wschodzie stopniowo głównym partnerem dla Białego Domu stały się Niemcy" – napisał kilka dni temu „Washington Post".
Teraz izolacjonizm Wielkiej Brytanii może pójść jeszcze dalej.