Po wycofaniu się zwolenniczki Brexitu Andrei Leadsom Theresa May pozostała jedyną kandydatką do kierowania brytyjskim rządem. W środę dotychczasowa szefowa MSW zastąpi na Downing Street Davida Camerona.
– Nieprzypadkowo Brytyjczycy stawiają na kobietę. Chcą symbolicznego zerwania z chaosem, do jakiego doprowadził Cameron i jego koledzy – mówi „Rzeczpospolitej" Andrew Russell, szef politologii na Manchester University.
May to pracoholiczka, stylem bycia i poglądami przypomina Margaret Thatcher. Choć przed referendum ostrożnie opowiadała się za pozostaniem kraju w Unii, to już po ogłoszeniu wyników głosowania wykluczyła pozostanie Wielkiej Brytanii we Wspólnocie.
Wciąż nie wiadomo jednak, czy i kiedy nowa premier rozpocznie formalne negocjacje rozwodowe z Brukselą. Prawdopodobne jest natomiast, że wkrótce rozpisze przedterminowe wybory, aby mieć silny mandat do rozmów z UE. Sondaże wieszczą zdecydowane zwycięstwo torysów, bo laburzyści są rozdarci brutalną walką o przywództwo.