Fala aresztów prorosyjskich dziennikarzy na Białorusi odbyła się w ciągu ostatnich kilku dni. Lokalne media podają, że jako pierwszy zatrzymany został białoruski historyk Juryj Paulawiec. 37-latek jest wykładowcą Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Informatyki i Radioelektroniki. Współpracował z rosyjską agencją informacyjną „Regnum", portalem „Rusprawda" oraz „eadaily.com". Te rosyjskie witryny znane są ze swojej imperialnej orientacji. W swoich artykułach Paulawiec często krytykował białoruskie władze za „stworzenie sprzyjających warunków dla nacjonalistów". Twierdził, że władze w Mińsku mogą „sprzedać kraj za zachodnie kredyty".
Białoruska gazeta Nasza Niwa podaje, że wykładowca usłyszał zarzut „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym". Tuż po nim zatrzymany został inny autor rosyjskiego portalu Regnum Dzmitry Alimkin. Ten 45-letni mieszkaniec Brześcia napisał artykuł, w którym określił Białoruś jako „zwariowany quasi-kraj" oraz że „białoruski akcent jest swoisty osobom kiepskiego pochodzenia". Białoruskie media podają, że Alimkin jest absolwentem Akademii Zarządzania.
Tymczasem w piątek na agencja Regnum podała, że na Białorusi zatrzymany został trzeci prorosyjski dziennikarz Siarhej Szyptenko. Agencja twierdzi, że Szyptenko pracuje dla niej jako korespondent. Według informacji Komitetu śledczego Białorusi, podobnie jak dwaj pozostali mężczyźni, Szyptenko usłyszał zarzut „podżeganie do nienawiści pomiędzy różnymi grupami społeczeństw Federacji Rosyjskiej i Republiki Białoruś na tle narodowościowym, językowym itd."
Co ciekawe, na swoim profilu w jednej z sieci społecznościowych Szyptenko skomentował zatrzymanie dwóch prorosyjskich publicystów w ten sposób: „stęsknili się po uprzejmych ludziach". W ten sposób rosyjskie media, minister obrony i prezydent Rosji nazywali żołnierzy, którzy przeprowadzali aneksję Krymu.