Gen. John Kelly, czyli generalski porządek w otoczeniu prezydenta Donalda Trumpa

„Dorosły w Białym Domu” – tak o gen. Johnie Kellym pisze „Seattle Times”. To generał z prawdziwego zdarzenia, którego zadaniem jest wprowadzenie wojskowej dyscypliny w otoczeniu amerykańskiego prezydenta.

Aktualizacja: 06.08.2017 17:41 Publikacja: 06.08.2017 17:37

Gen. John Kelly, czyli generalski porządek w otoczeniu prezydenta Donalda Trumpa

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

Kelly, który w pierwszych sześciu miesiącach prezydentury Donalda Trumpa piastował urząd sekretarza Departamentu Spraw Wewnętrznych, ma opinię człowieka niezwykle zorganizowanego i zdyscyplinowanego. Teraz, jako szef sztabu, musi pogodzić walczące ze sobą ugrupowania w Zachodnim Skrzydle Białego Domu, przeciwdziałać przeciekom o tym, co się dzieje wokół prezydenta, wprowadzić zdyscyplinowany proces podejmowania decyzji wagi państwowej oraz odeprzeć śledztwo w sprawie powiązań prezydenta z Rosją.

Jak donosi „New York Times”, już w pierwszym tygodniu ostro zabrał się do pracy. „Przerywa doradcom w połowie zdania, jeżeli to co mówią nie ma sensu. Przysłuchuje się rozmowom między sekretarzami gabinetu a prezydentem. Wyprosił niepotrzebnych pracowników ze spotkania na wysokim szczeblu oraz zamknął drzwi do prezydenckiego biura, żeby uniknąć nieproszonych gości” – podaje gazeta.

Jednym z pierwszych posunięć, o których usłyszała Ameryka, było zwolnienie kontrowersyjnego Anthony’ego Scaramucciego, który przez kilka dni piastował funkcję dyrektora ds. komunikacji w Białym Domu i każdą wypowiedzią publiczną wywoływał kontrowersje.

Generalnie będzie osobą zarządzająca tym, co się dzieje wokół prezydenta, i strzegącą dostępu do niego. Temu zadaniu nie sprostał jego poprzednik Reince Priebus, który nie miał wystarczającej siły przebicia wśród takich silnych osobistości, jak Ivanka Trump i jej mąż Jared Kushner, Steve Bannon czy Kellyanne Conway.

Generał Kelly pokazał już, że umie się postawić głównym graczom wokół prezydenta, gdy poparł pomysł gen. H.R. McMastera, krajowego doradcy ds. bezpieczeństwa, zwolnienia Ezry Cohena-Watnicka, skoligaconego z uwikłanym w śledztwo rosyjskie Michaelem Flynnem. To posunięcie, któremu zarówno Kushner, jak i Bannon od dawna się sprzeciwiali.

Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Białego Domu Sarah Huckabee Sanders, prezydent dał Kelly’emu pełną władzę i wszyscy pracownicy mają mu podlegać. Sceptycy wątpią jednak, czy Kelly’emu, emerytowanemu generałowi marines, uda się zapanować nad temperamentem samego prezydenta. Jednak Trump nigdy nie spotkał na swojej drodze kogoś takiego jak gen. Kelly: weterana wojennego, którego autorytarny styl zarządzania oraz silna osobowość są podobne do prezydenckiego. „John jest typem człowieka, który popatrzy ci prosto w oczy i powie, co myśli. Pytanie tylko, czy prezydent Trump da mu wolność działania, jakiej potrzebuje w tej pracy" – mówi Leon Panetta, były sekretarz obrony, którego Kelly był doradcą i z którym się idealnie rozumieli.

Dwadzieścia trzy lata temu Panetta sam stanął przed podobnym zadaniem co Kelly: wprowadzić porządek w Białym Domu Billa Clintona. „Mówiło się wtedy, że to najtrudniejsza praca w Waszyngtonie. Kelly dobrze wie, jak Panetta zabrał się do działania, może się oprzeć na tym samym modelu” – stwierdził jeden z jego asystentów w wywiadzie dla „US News & World Report”. Panetta m.in. scentralizował proces zarządzania i wprowadził kontrolę nad pracownikami Białego Domu oraz rozkładem zajęć prezydenta. „Odniósł wielki sukces. Po części dzięki niemu Clintonowi udało się ponownie wygrać wybory w 1996 r.” – stwierdził David Cohen, profesor nauk politycznych specjalizujący się w badaniach nad szefami sztabu w Białym Domu.

67-letni gen. Kelly przez kilka tygodni opierał się namowom na przejście do Białego Domu i przejęcie pozycji Priebusa. Znajomi twierdzą, że zgodził się z poczucia żołnierskiego obowiązku.

Kelly, którego już sama postura wywołuje szacunek, na spotkaniu z nowymi podwładnymi powiedział, że został zatrudniony do zarządzania załogą Białego Domu, a nie prezydentem. Z tego wynika, że nie będzie się starał powstrzymać prezydenta np. od umieszczania wpisów na Twitterze, które nierzadko wywołują kontrowersje na skalę krajową. Dodał jednak, że bacznie będzie się przyglądał informacjom, które trafiają do Trumpa, i ma zamiar natychmiast wskazywać te, które są nierzetelne. W ten sposób będzie po części miał wpływ na to, co prezydent umieszcza w mediach społecznościowych.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1173