Donald Trump zaprzyjaźnił się z demokratami

Amerykańska partia rządząca znalazła się w podbramkowej sytuacji. Reprezentujący ją prezydent stanął w ubiegłym tygodniu po stronie opozycji.

Aktualizacja: 11.09.2017 20:46 Publikacja: 10.09.2017 19:13

Donald Trump zaprzyjaźnił się z demokratami

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

Do ugody Trumpa i demokratów doszło z powodu dyskusji o zwiększenia limitu długu publicznego. Republikanie chcieli jego zawieszenia na 18, 12 i 6 miesięcy, by uniknąć w najbliższym czasie braku funduszy na działalność rządu. Prezydent przychylił się jednak do propozycji ustawodawców z opozycji, którzy chcieli o wiele krótszego, bo trzymiesięcznego, zawieszenie limitu.

Wsparcie propozycji demokratów stanowi kolejny punkt zwrotny w relacjach między prezydentem a jego skrajnie prawicowymi zwolennikami. Najpierw niedowierzanie, potem złość ogarnęły republikanów, na czele z przewodniczącymi większości w Izbie Reprezentantów i Senacie: Paulem Ryanem i Mitchem McConnellem, jak również sekretarzem skarbu Stevenem Mnuchinem. „To są chwile, które mogą zupełnie wykoleić prezydenturę Donalda Trumpa" – stwierdził w wywiadzie dla „New York Timesa" David Bozell, prezes organizacji For America i zagorzały zwolennik prezydenta. „Trump roztrwonił część swojego politycznego kapitału" – dodał.

Porozumienie prezydenta z demokratami to nie tylko gest wzmacniający ich pozycję polityczną, ale kolejny krok w kierunku destabilizacji Partii Republikańskiej. Od lat jest ona zlepkiem niejednomyślnych grup politycznych skupionych pod tym samym szyldem. Zwycięstwo Donalda Trumpa oraz przejęcie przez republikanów większości w Kongresie ukryły na chwilę wieloletnie podziały, ale ich nie zlikwidowały. Trump, który kieruje się swoimi własnymi poglądami i impulsami, nie zrobił nic w kierunku wzmocnienia jedności wśród republikanów.

Obecny układ z demokratami po raz kolejny pokazał, że jest raczej formalną głową tego ugrupowania, a nie jego rzeczywistym liderem, który dba o linię polityczną i jest wierny konserwatywnym zasadom. Partia Republikańska, która obecnie dominuje w Białym Domu oraz w Kongresie, po raz kolejny pokazała, że nie jest silną, mówiącą jednym głosem siłą rządzącej.

Postawie Donalda Trumpa właściwie nie ma się co dziwić. Zanim zdecydował się ubiegać o fotel prezydencki z ramienia Partii Republikańskiej, patronował inicjatywom oraz politykom Partii Demokratycznej, stąd dla republikanów nigdy nie był idealnym kandydatem. Jako biznesmen też znany był z niespodziewanych zwrotów w negocjacjach i zrywania umów. Jako prezydent pokazał, że gdy nadarzy się okazja, potrafi odwrócić się od sprzymierzeńców Ameryki. Tak było w przypadku Kanady i Unii Europejskiej.

Natomiast po nieudanej próbie odwołania Obamacare Trump z kolei zdaje się coraz bardziej wątpić w republikańskich ustawodawców. „Jedno wiem na pewno: konserwatywne ruchy obywatelskie nie po to tak ciężko pracowały w ubiegłym roku, by zapewnić republikanom większość w Kongresie i miejsce dla Trumpa w Białym Domu, żeby teraz pod ich nosem realizowana była liberalna polityka" – stwierdziła w rozmowie z „New York Timesem" Jenny Beth Martin, założycielka konserwatywnego ugrupowania Tea Party Patriots.

Zamiast martwić się o to, jak jego układ z demokratami wpłynie na historycznie niskie notowania wśród konserwatywnych wyborców, prezydent Trump w ubiegłym tygodniu z zadowoleniem rozmawiał z liderami Partii Demokratycznej – senatorami Chuckiem Schumerem i Nancy Pelosy – o pochwalnych nagłówkach, jakie pokazały się w mediach głównego, liberalnego nurtu.

Liderzy Partii Republikańskiej martwią się zaś, że w przyszłorocznych wyborach republikanie stracą większość w Kongresie. Teraz dodatkowo boją się, że kierując się osobistymi sympatiami i antypatiami, Trump zaniecha obowiązku, jaki spoczywa na nim jako liderze partii, jakim jest wspieranie kandydatów własnego ugrupowania.

Co gorsza, w najbliższych miesiącach republikanów czeka wiele wydarzeń, które mogą ich jeszcze bardziej podzielić. W grudniu czekają ich kolejne negocjacje na temat limitu zadłużenia oraz wydatków na działalność rządu. A jest jeszcze budowa muru na granicy z Meksykiem i decyzja, jak sfinansować to przedsięwzięcie, oraz czy prezydent będzie w stanie zrealizować obietnicę głębokich cięć w wydatkach na biurokrację federalną.

Jakby tego było mało, tydzień temu prezydent rzucił Kongresowi jedno z najtrudniejszych emocjonalnie i politycznie wyzwań – zdecydować o losie 800 000 młodych imigrantów, których do tej pory przed deportacją chronił wprowadzony przez prezydenta Baracka Obamę program DACA.

Korespondencja z Nowego Jorku

Do ugody Trumpa i demokratów doszło z powodu dyskusji o zwiększenia limitu długu publicznego. Republikanie chcieli jego zawieszenia na 18, 12 i 6 miesięcy, by uniknąć w najbliższym czasie braku funduszy na działalność rządu. Prezydent przychylił się jednak do propozycji ustawodawców z opozycji, którzy chcieli o wiele krótszego, bo trzymiesięcznego, zawieszenie limitu.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017