Dwuletnia akcja, prowadzona głównie przez lotnictwo i marynarkę wojenną, zakończyła się wielkim sukcesem Kremla przy stosunkowo niewielkich stratach.
– Bez wątpienia to triumf Putina – powiedział „Rzeczpospolitej" rosyjski niezależny ekspert wojskowy Aleksander Golc. – Z wojskowego i politycznego punktu widzenia to sukces – w rozmowie z „Rzeczpospolitą" nie ukrywał swego zadowolenia związany z Kremlem Igor Korotczenko, redaktor naczelny „Nacjonalnoj Oborony".
30 września 2015 roku prezydent Putin niespodziewanie ogłosił rozpoczęcie rosyjskiej operacji wojskowej w Syrii. – Stabilizacja legalnej władzy i stworzenie warunków do (zawarcia) politycznego kompromisu – określił jej cele. W ciągu dwóch lat rosyjskie lotnictwo i marynarka wojenna za pomocą rakiet wykonały ponad 80 tys. ataków. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka do końca września obecnego roku zginęło w nich ok. 8,1 tys. bojówkarzy tzw. Państwa Islamskiego oraz różnych grup zbrojnych uznanych przez Moskwę za wrogie. Jednocześnie śmierć w nalotach poniosło ok. 5,7 tys. cywilnych Syryjczyków (z tego 1 to dzieci).
Dzięki rosyjskiemu wsparciu syryjskiej armii udało się w marcu 2016 roku odbić Palmyrę, a w grudniu 2016 roku – drugie co do wielkości miasto kraju, Aleppo. We wtorek zaś grupy wspierane przez USA były blisko zdobycia całej stolicy tzw. Państwa Islamskiego – Rakki.
Spośród około 4,3 tys. rosyjskich żołnierzy zaangażowanych bezpośrednio w Syrii zginęło tylko 41. Armia straciła też pięć helikopterów i cztery samoloty (spośród użytych 75 samolotów i 16 helikopterów). Dwa razy więcej osób zginęło w katastrofie w Soczi w grudniu 2016 roku, gdy rozbił się wojskowy samolot lecący do Syrii. Na pokładzie maszyny byli głównie członkowie słynnego Chóru Aleksandrowa, którzy mieli występować przed tamtejszymi oddziałami.