Rzeczpospolita: Przed brexitem rośnie poparcie dla idei zjednoczenia obu Irlandii. Czy taki scenariusz w ogóle jest możliwy?
Przemysław Biskup: W najbliższym czasie to mało prawdopodobne. Na mocy porozumienia wielkopiątkowego, kończącego konflikt w Irlandii Północnej, jest zgoda Wielkiej Brytanii i Republiki Irlandii, żeby o zjednoczeniu wyspy zadecydowano w referendum. Jednak na razie nikt nie planuje go rozpisywać. To nie oznacza, że nigdy do niego nie dojdzie. Ludność lojalistyczna, opowiadająca się za podziałem wyspy, ma ciągle przewagę w Irlandii Północnej, ale wzrost demograficzny jest wyższy w grupie osób popierających zjednoczenie. O ile zatem dziś wynik referendum byłby raczej negatywny, o tyle w przyszłości może się to zmienić.
Co najbardziej różni obie części Zielonej Wyspy?
Głównie gospodarka. Przez lata republika była właściwie krajem rolniczym, a północ wysoko uprzemysłowionym. To zaczęło się zmieniać w latach 70. – głównie za sprawą przystąpienia Republiki Irlandii do UE. Ale przyczynił się do tego również spadek znaczenia przemysłu stoczniowego, który kiedyś stanowił o bogactwie północy. Dziś to Republika Irlandii jest pewnym siebie, kosmopolitycznym i otwartym na inwestycje krajem. Pomaga jej też to, że postanowiła być rajem podatkowym. Z kolei Irlandia Północna ze względu na niepewność z powodu brexitu jest mniej atrakcyjna biznesowo.
A co z kwestiami wyznaniowymi, które przez lata były kością niezgody na wyspie?