Rosyjskie wojsko będzie bronić Kazachstanu, ale nikt nie mówi, przed kim

Po czterech dniach krwawych manifestacji rosyjskie oddziały zaczęły lądować w byłej stolicy Ałma Acie. Mają bronić kraj przed „zewnętrznym zagrożeniem”.

Publikacja: 06.01.2022 21:00

„Bratnia pomoc” dla Kazachstanu – rosyjscy spadochroniarze przed odlotem z lotniska pod Moskwą

„Bratnia pomoc” dla Kazachstanu – rosyjscy spadochroniarze przed odlotem z lotniska pod Moskwą

Foto: Russian Defence Ministry/AFP

Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych natychmiast poinformowało, że trwające w Kazachstanie protesty Moskwa uważa za „inspirowaną z zewnątrz próbę zagrożenia bezpieczeństwa kraju”.

Z prośbą o pomoc do zdominowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) zwrócił się obecny prezydent Kasym-Żomart Tokajew. O tym, że zostanie ona udzielona w celu stłumienia społecznego niezadowolenia, poinformował obecny przewodniczący Rady Bezpieczeństwa ODKB, premier Armenii Nikol Paszynian. On sam doszedł do władzy w 2018 roku, przewodząc ulicznym protestom w swoim kraju.

Główne miasta w Kazachstanie, gdzie doszło do rozruchów

Główne miasta w Kazachstanie, gdzie doszło do rozruchów

Rzeczpospolita

Gdzie jest wróg

W pierwszej interwencji ODKB – przypominającej inwazję na Czechosłowację w 1968 roku – weźmie udział Armenia (70 żołnierzy), Tadżykistan (200), Kirgizja, wojska Łukaszenki (do 300 ludzi), ale przede wszystkim Rosja.

Nikt jednak – ani na Kremlu, ani w Kazachstanie – nie mówi, przed kim należy bronić Kazachstanu. Jedynie znany z imperialnych przekonań rosyjski senator Konstantin Kosaczow powiedział o bojówkarzach, głównie z Afganistanu. Rosyjski opozycjonista Piotr Wierziłow przypuszcza jednak, że rosyjska armia ma „obronić Tokajewa przed własnymi mundurowymi, którzy zaczęli bratać się z demonstrantami”.

Czytaj więcej

Kazachstan we krwi. Nikt nie wie, ile jest ofiar

W środę wieczorem Tokajew zdymisjonował szefa kazachskiej służby bezpieczeństwa KNB Karima Masimowa. Jednego z najwierniejszych współpracowników byłego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa (który stał się głównym celem ataków demonstrantów) zastąpił szef osobistej ochrony Tokajewa. Tuż po tej roszadzie rozpoczęły się w różnych miejscach byłej stolicy Ałma Aty ataki policji i wojska na manifestantów.

Miasto skupiło na sobie uwagę wszystkich, bo w przeciwieństwie do reszty kraju czasami włączany jest tam internet, a to umożliwia przepływ informacji.

Portret demonstranta

Protest wybuchł pięć dni wcześniej w miasteczku nafciarzy Żangaozen na zachodzie kraju, gdzie skupiły się wszystkie problemy ekonomiczne kraju. Większość mieszkańców zarabia tam poniżej średniej krajowej (mimo że obsługuje bogaty przemysł wydobywczy), a ceny są wyższe, gdyż wszystko trzeba dowozić do pustynnej miejscowości. Eksplozję niezadowolenia wywołała dwukrotna podwyżka cen gazu LPG, powszechnie używanego tam w samochodach.

– Większość ludności (w tym regionie – red.) jest bardzo biedna. Dlatego jakiekolwiek negatywne zmiany w gospodarce, inflacja, wzrost cen gazu LPG mocniej biją tam po kieszeni – tłumaczy politolog Dimasz Alżanow.

Miejscowi dziennikarze, którzy w różnych miastach obserwowali protesty twierdzą, że „statystyczny portret ich uczestnika wygląda następująco: 30-letni mężczyzna, bez stałej pracy i z małymi dochodami, za które nie można utrzymać rodziny, wymęczony brakiem pieniędzy i jakichkolwiek perspektyw”.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Upadek, który wzmocni Rosję

Jednocześnie cały kraj zaliczany jest do bogatych dzięki ogromnym zasobom bogactw naturalnych. Rozruchy już doprowadziły do skoku cen rud uranu na świecie – Kazachstan jest jej największym eksporterem (42 proc. światowego rynku). Możliwe, że protesty odbiją się też na cenach miedzi, azbestu, chromu i tytanu, które również wydobywane są w kraju. Bogactwa naturalne zapewniają krajowi silną integrację ze światową gospodarką, m.in. w przemysł naftowy zainwestował amerykański Chevron i włoska Eni, a w uranowy – francuska Orano (dawniej Areva). Największym inwestorem w Kazachstanie są USA.

Klany prezydentów

Zyski z eksploatacji bogactw dzielone są bardzo nierówno. – Na korzyść bardzo mało licznej grupy, która znajduje się u władzy – dodaje Alżanow.

Chodzi o nie więcej niż kilka tysięcy osób tworzących tzw. klan Nazarbajewa. Przemysł naftowy np. opanowali dwaj zięciowie byłego prezydenta. Oni też jako pierwsi uciekli z kraju w czasie trwania demonstracji. Tylko w środę z Kazachstanu na zachód odleciało kilkanaście prywatnych samolotów z biznesową elitą kraju. Boi się ona zarówno zwycięstwa protestujących (co w warunkach rosyjskiej interwencji jest już raczej niemożliwe), jak i obecnego prezydenta Tokajewa, który może doprowadzić do ponownego rozdziału zasobów kraju. Tym razem między swoich zwolenników.

Czytaj więcej

Biznes w Kazachstanie stanie się bardziej ryzykowny

Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych natychmiast poinformowało, że trwające w Kazachstanie protesty Moskwa uważa za „inspirowaną z zewnątrz próbę zagrożenia bezpieczeństwa kraju”.

Z prośbą o pomoc do zdominowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) zwrócił się obecny prezydent Kasym-Żomart Tokajew. O tym, że zostanie ona udzielona w celu stłumienia społecznego niezadowolenia, poinformował obecny przewodniczący Rady Bezpieczeństwa ODKB, premier Armenii Nikol Paszynian. On sam doszedł do władzy w 2018 roku, przewodząc ulicznym protestom w swoim kraju.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790