Polscy dyplomaci na świecie walczą o to, by imigrantów na granicy było mniej

Polscy dyplomaci objeżdżają Bliski Wschód, Afrykę i Azję Środkową, aby przekonać miejscowe władze do powstrzymania imigrantów.

Aktualizacja: 29.10.2021 06:16 Publikacja: 28.10.2021 18:27

Liban i Sudan to możliwe nowe źródła imigracji do Polski – na zdjęciu Libańczyk zatrzymany na granic

Liban i Sudan to możliwe nowe źródła imigracji do Polski – na zdjęciu Libańczyk zatrzymany na granicy

Foto: PAP, Wojciech Radwański

Stawka jest ogromna. Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych, ocenia, że gdyby fala przyjazdów „została puszczona na żywioł", na Bugu stawiłoby się od września kilkadziesiąt tysięcy więcej chętnych do nielegalnego przez Polskę do Niemiec.

– Dzięki kampanii dyplomatycznej, którą podjęliśmy, jest ich około pięciokrotnie mniej. Tak wynika z rozkładu lotów – przekonuje „Rzeczpospolitą".

Na taki pomysł pierwsza wpadła Litwa. Wiceszef MSW Kestutis Lancinskas mówi BBC, że w Wilnie zaczęto bić na alarm już w marcu, gdy reżim Łukaszenki zniósł obowiązek wizowy dla Irakijczyków. Polska na serio podjęła akcję dyplomatyczną w krajach, skąd lądują uciekinierzy w Mińsku, dopiero we wrześniu. Ale robi to na coraz większą skalę.

– Szczególnie obawiamy się przyjazdów z Libanu i Sudanu – krajów na skraju wojny domowej – mówią źródła w Warszawie.

Efekty przyniosło to w przypadku Jordanii. Na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ dwa miesiące temu szef MSZ Zbigniew Rau spotkał się ze swoim odpowiednikiem Nasserem Judehem, a w tym tygodniu Warszawę odwiedził król Abd Allah II. Imigracja przez Amman niemal w całości ustała.

Rau w Nowym Jorku przekonywał do tego samego szefa resortu spraw zagranicznych Iraku Fuada Husajna. Ale tu szlak znów przetarli Litwini: już w sierpniu za ich sprawą wstrzymano bezpośrednie loty z Bagdadu do Mińska. Problem pozostaje jednak daleki od rozwiązania. Jednym z głównych punktów przerzutowych jest Irbil na północy Iraku, gdzie schroniło się wielu syryjskich Kurdów.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Nie wsiadajcie w samolot do Mińska

Lista problematycznych krajów jest duża dłuższa. Jak przyznają źródła dyplomatyczne, „ludzie Łukaszenki" krążą po świecie, szukając nowych kierunków, skąd mogłaby ruszyć migracyjna fala ku Polsce. Ostatnio na ich celowniku znalazły się postradzieckie kraje Azji Środkowej, a także Uzbekistan. Władze w Mińsku wprowadziły też ułatwienia wizowe dla Pakistanu i RPA.

Iran pamięta

– Szczególnie obawiamy się przyjazdów z Libanu i Sudanu – krajów na skraju wojny domowej – mówią źródła w Warszawie. W połowie października do Chartumu pojechał jeden z dyrektorów w MSZ. Ale zaraz potem armia przeprowadziła zamach stanu i kontakty, które udało się nawiązać z sudańskimi władzami, zostały zerwane.

Osobnym problemem jest Iran, który Łukaszenko także kusi ułatwieniami wizowymi. Również do Teheranu poleciał w połowie października wysłannik MSZ na poziomie dyrektora departamentu. Ale po objęciu prezydentury w sierpniu przez radykalnego przeciwnika Zachodu Ebrahima Raisi kontakty z Iranem są trudne. Polska nie chce iść na zbytnie ustępstwa, aby się nie narazić Amerykanom. Tym bardziej w środku delikatnych rokowań w sprawie powstrzymania irańskiego programu zbrojeń jądrowych. Z kolei Irańczycy nie mogą zapomnieć Polsce organizacji w 2019 r. konferencji bliskowschodniej, którą zinterpretowali jako próbę izolowania ich kraju.

Jeszcze trudniejszym wyzwaniem pozostaje Syria. Loty z Damaszku do Mińska pełne imigrantów w szczególności oferuje Cham Wing Airlines. Reżim Baszara Asada zawdzięcza przetrwanie Kremlowi, więc nie zrobi nic, co nie byłoby w interesie Rosji i jej białoruskiego sojusznika.

Staranniejsza weryfikacja

Więcej udało się natomiast osiągnąć w kontaktach ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Lotnisko w Dubaju i mające tu swój hub linie Fly Dubai z chęcią latały do Mińska. W czasach postpandemicznej posuchy dochody z przewożenia migrantów są w cenie. Jednak Polska zdołała przekonać władze Emiratów do staranniejszej weryfikacji, kto wsiada na pokład, i ukrócenia przynajmniej w jakimś stopniu działalności agencji pośredniczących w przerzucie uchodźców. Zbliżenie między obu krajami zaowocowało włączeniem przez ZEA Polski do dziesięciu najbardziej perspektywicznych dla współpracy gospodarczej krajów.

Kluczowa pozostaje współpraca z Egiptem. 12 października Mateusz Morawiecki spotkał się w ramach szczytu V4 w Budapeszcie w prezydentem Egiptu, marszałkiem Abd al-Fatah Sisi. Zapewnił go, że choć egipski reżim pozostaje z prawami człowieka na bakier, Polska popiera zawarcie przez Unię układu stowarzyszeniowego z Egiptem. Bruksela jest temu przychylna. Źródła w Komisji Europejskiej mówią „Rzeczpospolitej": „Egipt to 105 mln mieszkańców. Jeśli tamtejsza bezrobotna młodzież ruszy ku Europie, jesteśmy skończeni". W Warszawie można jednak usłyszeć, że „Egipt kontroluje granice".

Polska zacieśnia też współpracę z Turcją: dwa tygodnie temu nad Wisłą był szef MSZ Mevlut Cavusoglu. Ankarę udało się przekonać do „pewnego" zacieśnienia kontroli pasażerów przez Turkish Airlines, jednego z największych przewoźników świata. Polska nie wierzy natomiast w skuteczność podejmowania współpracy w sprawie imigracji z Rosją. Na to naciskają Niemcy.

Stawka jest ogromna. Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych, ocenia, że gdyby fala przyjazdów „została puszczona na żywioł", na Bugu stawiłoby się od września kilkadziesiąt tysięcy więcej chętnych do nielegalnego przez Polskę do Niemiec.

– Dzięki kampanii dyplomatycznej, którą podjęliśmy, jest ich około pięciokrotnie mniej. Tak wynika z rozkładu lotów – przekonuje „Rzeczpospolitą".

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790