Koronawirus znów wraca na czołówki ukraińskich mediów, bo liczba ofiar pandemii bije ubiegłoroczne rekordy. W środę lokalny resort zdrowia poinformował, że w ciągu doby zmarło 471 osób i odnotowano ponad 16 tys. nowych przypadków zakażenia. W ciągu zaledwie tygodnia zaraza zabiła nad Dnieprem ponad 2300 osób. Do tak zwanej czerwonej strefy od 15 października trafi obwód chersoński i wszystko wskazuje na to, że już za kilka dni kolejne ukraińskie regiony zaczną powracać do obostrzeń. A to oznacza, że np. wszyscy pracownicy centrów handlowych, restauracji, teatrów, kin, klubów sportowych czy basenów muszą być zaszczepieni. Nie będą mogli też obsługiwać niezaszczepionych klientów. Mer stolicy Witalij Kliczko alarmuje, że sytuacja w Kijowie szybko się pogarsza i że w szpitalach codziennie przybywa osób w ciężkim stanie, coraz więcej chorują też dzieci. A w pełni zaszczepionych jest zaledwie 15 proc. mieszkańców kraju.
– Wielu Ukraińców nie ufa szczepionkom. Antyszczepionkowa propaganda w sieciach społecznościowych niestety działa. W Kijowie nie ma żadnego problemu z dostępem do preparatów, teraz do wyboru jest chiński Sinovac, Pfizer i Moderna. Wcześniej była AstraZeneca – mówi „Rzeczpospolitej" Dmytro Tuzow, kijowski dziennikarz z Radia NV. – Kolejek brak, punktów mnóstwo, działa też system elektroniczny, by dostać certyfikat szczepienia, nie trzeba wychodzić z domu. A mimo to wielu ludzi się boi – dodaje.
Z relacji ukraińskich mediów wynika, że w kraju roi się od fałszywych certyfikatów szczepień, a ukraińska prokuratura prowadzi dziesiątki spraw karnych w różnych regionach kraju i zapadają już nawet pierwsze wyroki sądowe.