103 lata temu trzecia fala hiszpanki o mało nie zmieniła losów świata. W połowie września 1918 r. grypa z całym impetem uderzyła w 1,7-milionową Filadelfię. Pojawiły się plotki, że do rzeki Delaware wpływają niewielkie niemieckie łodzie podwodne, które „podrzucają" zarażonych marynarzy.
W rzeczywistości to nie Niemcy przywlekli zarazek, ale 45 tys. amerykańskich marynarzy zakwaterowanych w bazie przy Filadelfijskiej Stoczni Marynarki Wojennej. Koszary mają jednak to do siebie, że stanowią przestrzeń zamkniętą i ściśle odizolowaną od reszty miasta. Tu epidemia mogła się jeszcze zatrzymać. Wirus, choć brzmi to niedorzecznie, przyjął jednak pewną strategię. W koszarach jakby przycichł, wyczekując okazji do masowej ofensywy. A ta nadarzyła się 28 września 1918 r., kiedy amerykański Departament Skarbu zorganizował w Filadelfii wielką wojenną paradę uliczną na rzecz sprzedaży obligacji wojennych. Nikogo nie trzeba było namawiać do udziału w tym wydarzeniu. O tej porze roku Filadelfia mieni się kolorami. Piękne, ciepłe, słoneczne dni wczesnej jesieni nazywane Indian Summer sprzyjają aktywności poza domem.
Paradę poprowadził sam Douglas Fairbanks, jeden z najsłynniejszych gwiazdorów filmowych tamtych czasów. Dziennik „Inquirer" donosił w entuzjastycznym tonie, że na ulice wyszło ponad 100 tys. filadelfijczyków i tysiące gości z Nowego Jorku, New Jersey i Pensylwanii. Kolorytu imprezie dodali ubrani w galowe mundury marynarze ze wspomnianej bazy marynarki wojennej.
Na efekty tej masówki nie trzeba było długo czekać. Horror zaczął się tego samego dnia wieczorem, kiedy do szpitali trafiło 500 rozgorączkowanych chorych plujących krwią. Dwa dni po paradzie zmarło 100 osób. Nie byli to ludzie starzy „z towarzyszącymi chorobami przewlekłymi". Umierali młodzi, u których uruchamiała się nadaktywność układu odpornościowego. W ich płuca – jak pisał brytyjski historyk Jeremy Brown – uderzyła burza cytokin i doszło do nadprodukcji protein przekaźnikowych. Pierwsze objawy choroby zaczynały się u niektórych o 8 rano, a kończyły śmiercią nawet tego samego dnia wieczorem. Ci z osłabioną odpornością wcale nie byli w lepszej sytuacji. Ze spustoszonymi płucami błyskawicznie zarażali się paciorkowcem lub gronkowcem. Umierali nieco później na skutki uboczne.
Czytaj więcej
Liczba ofiar pandemii COVID-19 w USA przekroczyła 676 tysięcy - wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Oznacza to, że pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 pochłonęła więcej ofiar w Stanach Zjednoczonych, niż pandemia grypy hiszpanki z lat 1918-1919 - zauważa serwis Axios.