Władimir Putin w piątek przywitał na Kremlu Angelę Merkel kwiatami i już podczas krótkich protokolarnych wypowiedzi nie szczędził komplementów. Mówił o owocnej współpracy rosyjsko-niemieckiej, wzroście gospodarczym i dziękował kanclerz za ogromny „osobisty wkład". Merkel odwdzięczyła się wzajemnością, ale krótko wspomniała też o „społeczeństwie obywatelskim" w Rosji, po czym rozpoczęli ponadtrzygodzinne spotkanie za zamkniętymi drzwiami. Rosyjskie media zauważyły, że po raz pierwszy w historii Kremla konferencja prasowa po spotkaniu została zorganizowana w Sali Aleksandrowskiej. Dotychczas Putin wykorzystywał tę salę do uroczystości, m.in. przyjmował listy uwierzytelniające i spotykał się tam z zagranicznymi dyplomatami.

Atmosfera na sali nieco się zepsuła, gdy Merkel w rocznicę otrucia Aleksieja Nawalnego postanowiła poruszyć temat opozycjonisty i nawet domagała się jego uwolnienia. – Swój limit rewolucji Rosja wyczerpała jeszcze w XX wieku. Rewolucji już nie chcemy, chcemy ewolucyjnej drogi rozwoju naszego społeczeństwa i państwa – odpowiadał Putin. Nawalnego nazwał „figurantem" i apelował o „uszanowanie decyzji rosyjskiego sądu". Merkel poruszyła też temat dyktatury na Białorusi, ale prezydent Rosji stwierdził, że to „wewnętrzna sprawa Białorusinów". Odnosząc się z kolei do tlącej się od ponad siedmiu lat wojny w Donbasie, gospodarz Kremla poprosił kanclerz Niemiec, by podczas swojej niedzielnej wizyty w Kijowie zaapelowała do ukraińskich władz o „respektowanie porozumień mińskich". Relacje rosyjsko-niemieckie pozostają bez zmian, kluczowa jest tu gospodarka. Putin zapewniał, że odchodząca ze stanowiska Merkel na zawsze pozostanie „mile widzianym gościem w Moskwie". Wyraził też nadzieję, że gazociąg Nord Stream 2 (NS2) nie będzie ostatnim „wielkim projektem" Rosji i Niemiec.

Z pożegnalną wizytą Merkel udała się w niedzielę do Kijowa. Z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim rozmawiała o wojnie na wschodzie Ukrainy, ale też o gazociągu NS2, który od początku budowy budzi spore emocje nad Dnieprem. Kanclerz Niemiec opowiadała się za jak najszybszym przedłużeniem umowy pomiędzy Gazpromem a Kijowem dotyczącej tranzytu gazu, która wygasa w 2024 roku. Opowiadała się też za gwarancjami dla Ukrainy i nawet rzuciła, że gazu „nie wolno wykorzystywać jako broni". Prezydent Ukrainy podczas wspólnej konferencji prasowej zdradził zaś, że wciąż nie zrozumiał, kto miałby to gwarantować.