Eurodeputowani poparli w środę projekt dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Dzięki niej twórcy mają otrzymywać wynagrodzenie za rozpowszechnianie ich utworów w internecie. Dziś zarabiają na tym głównie wielkie koncerny internetowe. Z twórcami dzielą się zyskami niechętnie.
Polscy europosłowie podzielili się w głosowaniu. Przedstawiciele PO opowiedzieli się za dyrektywą, PiS przeciw. - Dyrektywa została złagodzona, ale naszym zdaniem nie rozwiało to wątpliwości, czy zwykły użytkownik internetu będzie wystarczająco chroniony przed jej skutkami - mówił "Rzeczpospolitej" europoseł PiS Bolesław Piecha.
Przeczytaj: Jak linia partyjna odbiera rozum mediom prawicowym
"Zdumienie" akceptacją dla dyrektywy wyraziło w czwartek ministerstwo kultury. "Projekt przyjęty przez PE nie odzwierciedla stanowiska polskiego rządu i kompromisowych rozwiązań zaakceptowanych wcześniej przez COREPER (Komitet Stałych Przedstawicieli przy Radzie UE w Brukseli - red.)" - czytamy w komunikacie.
"Ministerstwo wyraża nadzieję, że w toku dalszych prac w tzw. nieformalnym trilogu ostateczny tekst dyrektywy nabierze kształt uwzględniający podstawowe wolności internautów oraz ucywilizuje kwestie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym" - napisał resort.