Reklama

Coraz więcej władzy dla eurodeputowanych

Parlament europejski pracuje już pół wieku. W marcu 1958 w Strasburgu po raz pierwszy spotkało się 142 eurodeputowanych - pisze nasza korespondentka z Brukseli.

Publikacja: 11.03.2008 19:20

Coraz więcej władzy dla eurodeputowanych

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Zborowski Bar Bartłomiej Zborowski, Bartlomiej Zborowski Bar Bartlomiej Zborowski

Tłumacze zajmowali wówczas zaledwie cztery kabiny, bo tyle było oficjalnych języków Unii. Dziś w gigantycznych gmachach Brukseli i Strasburga urzęduje 785 parlamentarzystów. Codziennie pracują dla nich dziesiątki tłumaczy, a po korytarzach kręcą się tłumy lobbystów i urzędników.

Parlament systematycznie zwiększa swoją władzę, a kolejne kompetencje dołoży mu od 2009 roku traktat lizboński.

– Z punktu widzenia Polski i interesów nowych państw członkowskich rozszerzanie kompetencji Parlamentu jest korzystne – uważa Jan Olbrycht, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej, wiceprzewodniczący Komisji Polityki Regionalnej.

Już dziś bez zgody Parlamentu nie da się uchwalić unijnego budżetu, a od nowego traktatu eurodeputowani będą również – wraz z rządami – współdecydować o zasadach wydawania unijnych funduszy.

– To oznacza, że zasada solidarności będzie lepiej respektowana – uważa poseł. Rzeczywiście tak się tradycyjnie składa, że PE jest stronnikiem biedniejszych krajów. Mimo że liczba mandatów zależy od liczby ludności, co oznacza, że więcej przedstawicieli mają bogate państwa członkowskie.

Reklama
Reklama

Rozrost kompetencji Parlamentu Europejskiego ma jednak i swoich krytyków. – Już na razie wystarczy – mówi Konrad Szymański z Prawa i Sprawiedliwości. Według niego więcej władzy dla PE, podobnie jak rozszerzenie skali głosowania większościowego w Radzie UE, nie jest lekarstwem na deficyt demokracji. – Niektóre interesy pozostają rozbieżne i wprowadzenie na siłę zasady większościowej tego nie zmieni – twierdzi poseł.

Według niego problemem jest również brak kontroli opinii publicznej nad działaniami ponadnarodowego parlamentu.

Teoretycznie eurodeputowani mają w PE reprezentować swoje rodziny polityczne, a nie kraje. Stąd zakaz tworzenia klubów narodowych. W praktyce jednak dochodzi do konfliktu między interesem ponadnarodowej frakcji politycznej a potrzebami kraju pochodzenia. – Te konflikty nie są częste, ale gdy mowa o budżecie czy dyrektywie usługowej, interesy starych krajów członkowskich są inne niż nowych – zauważa Szymański.

Tłumacze zajmowali wówczas zaledwie cztery kabiny, bo tyle było oficjalnych języków Unii. Dziś w gigantycznych gmachach Brukseli i Strasburga urzęduje 785 parlamentarzystów. Codziennie pracują dla nich dziesiątki tłumaczy, a po korytarzach kręcą się tłumy lobbystów i urzędników.

Parlament systematycznie zwiększa swoją władzę, a kolejne kompetencje dołoży mu od 2009 roku traktat lizboński.

Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1293
Świat
Podcast „Rzecz o geopolityce”: Izrael? Projekt kolonialny. Rosja w pułapce Chin
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1290
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1289
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1288
Reklama
Reklama